12.11 2024
Krótkie wakacje na Malcie w gronie całkiem babskim
Jak nie przymierzając trzy emerytki wyglądamy – westchnęła baba gdy z przyjaciółkami dwoma Vallettę zwiedzały. Obydwie już z kontuzjami kolan na Maltę przyleciały, a baba po pierwszym dniu wędrówek zakwasy takie miała, że kroki kolejne z trudem stawiała.
– Bo też właśnie trzema emerytkami jesteśmy – okrutną prawdę przyjaciółka przypomniała.
– No tak, ale może tego od razu tak nie widać gdy chodzimy normalnie – baba z nadzieją się odezwała.
– Widać – druga z przyjaciółek zdecydowanie odparła. – Jak bilety dla seniorów do katedry kupowałyśmy nikt o dokumenty nawet nas nie poprosił. I przypadek to nie był, bo w muzeum też nie.
Może i takim trochę emeryckim krokiem, ale zwiedziły wszystko co zaplanowały i słoneczkiem pięknym cieszyły się jeszcze, zwłaszcza gdy dwa stopnie w Poznaniu były.
A wieczorem na gwiazdy na balkonie patrząc o tych wszystkich pięknych miejscach gadały właśnie, gdy baba przypomniała sobie, że obowiązki jeszcze ma.
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
– Zaraz wracam, do dziada zadzwonię tylko – poinformowała drzwi balkonowe otworzyć próbując, co niemożliwym się okazało.
– Zatrzasnęły się chyba – przyjaciółka co manualnie zdolniejsza znacznie jest też rady nie dała. – Do recepcji zadzwonić musimy.
Numeru do recepcji żadna nie miała jednak, podobnie zresztą jak i telefonu. Późno już było, jakoś tak krzyczeć nie wypadało. I wtedy baba odkryła, że balkon obok, co w pokoju drugiej przyjaciółki był, otwarty jest.
– Zaraz tam przejdę i po kartę do recepcji zjadę, uwolnię was – Anka odważnie obwieściła. I na ból kolana nie zważając po barierkach się przedostała. Żałowały tylko, że nikt wyczynu tego nie podziwia, bo wcale elementem emeryckich wakacji nie był. Na piątym piętrze bowiem wydarzenia owe się rozegrały.
A jak Mdinę, miasteczko, w którym filmów wiele kręcono, w tym ulubionego dziada „Gladiatora” zwiedzały Anka wiadomością radosną się podzieliła, że koleżanka Ela też na Malcie jest właśnie, o czym z SMS-ów się dowiedziała.
– Spotkać z nami się chce, pyta gdzie jesteśmy – informowała. I spytała: – Jak ten nasz hotel się właściwie nazywa?
– Bella Vista – baba odparła. – Może gdzieś blisko jest i wpadnie wieczorem…
Chwilę trwało, gdy wiadomość od Eli nadeszła: „Bella Vista? Nie znam, to coś nowego chyba. Przyjdźcie po mnie, czekam przy trybunach toru regatowego”…