14.06 2023
Beata Poźniak: Największą przyjemnością w życiu jest dawanie
Beata Poźniak, polska aktorka z Hollywood. To ona zapoczątkowała obchody Dnia Kobiet w Stanach Zjednoczonych. W rozmowie z Anną Dolską.
W którym miejscu w Stanach Zjednoczonych czuje się pani najlepiej i dlaczego?
Beata Poźniak: W Los Angeles! Tam jest pogoda i słońce na okrągło. Jako dziecko ciągle chorowałam. Wyleczyłam się, kiedy zmieniłam klimat. To podziałało jak magia. Zrozumiałam, jak ważne jest czyste powietrze, zieleń i przyroda, o którą powinniśmy dbać.
A poza Los Angeles?
Oczywiście Polska – moje ukochane miasto Gdańsk i ulica Piwna przepełniona historią. Tam stawiałam pierwsze kroki w zawodzie. Jeszcze na studiach otrzymałam rolę na scenie Teatru Wybrzeże. Debiut szczególnie się pamięta. Moje wchodzenie w dorosłość to był czas stanu wojennego. Skojarzenia z tym okresem to ,,Solidarność” i cenzura.
Zapachy przywodzą wspomnienia, a zwłaszcza niezapomniany zapach polskiego chleba tkwi głęboko w mojej pamięci. Kocham też naszą polską jesień. Te cudne liście, tyle pięknie szeleszczących kolorów. Zapachy jesieni! Gdańsk to też moja pierwsza szkoła, pierwsza miłość. Kocham to miasto!
Dzieli pani życie między Stanami Zjednoczonymi a Polską. Lubi pani podróżować?
Tak to jest, kiedy się ma rodzinę na obu kontynentach. Syn już kończy studia, więc zaczynam odczuwać syndrom pustego gniazda. Wiosną i latem mieszkam w Polsce, a na zimę, jak bocian, odlatuję do ciepłych krajów, czyli znów czas spędzam w Los Angeles.
Jestem zafascynowana naturą, bogactwem przyrody. Jednym z moich marzeń było to, żeby doświadczyć na własnej skórze – cenotes1 (). Tego się nie da opisać, to niesamowite, że natura potrafi stworzyć takie cuda! Jakby głębokie studnie, w których się pływa, ale jest się otoczonym jaskinią, która ma bardzo wysokie ściany porośnięte różnymi roślinami. Z wody człowiek podnosi głowę, a tam daleko w górze przez otwór widać niebo! Całkiem niedawno udało mi się pojechać do różnych cenotes od Tulum do Chichen Itza w Meksyku. Po prostu bajka. Są tak niezwykłe, że myślałam, że jestem na planie filmowym „Avatar: Istota wody”!
Czy była pani w górach w Arizonie, gdzie podobno spotykają się trzy czakramy Ziemi?
Wielu poetów jeździ tam szukać inspiracji. Wierzę w energię i magię tego miejsca. Też specjalnie pojechałam do Arizony, żeby doświadczyć energii tak zwanych ,,wirów”. Mówią, że jest tylko pięć takich miejsc na świecie.
Mówią też, że pod ich wpływem ludzie się rozwodzą lub biorą ślub. Jak się tam pojedzie, wszystko się wyjaśnia w czasie pobytu. No i… prawda. Trochę z przymrużeniem oka mogę powiedzieć, że jak odwiedziłam to miejsce, to zaraz wyszłam za mąż i urodziłam syna.
Jest pani aktorką, jedną z nielicznych Polek, którym udało się zaistnieć w Fabryce Marzeń? Czy trudno nieanglojęcznemu aktorowi jest zrobić karierę w Stanach Zjednoczonych?
Beata Poźniak: Jest ogromnie ciężko się przebić. Niestety czas udowodnił, że mało jest polskich aktorów, którzy zagrali w amerykańskich filmach, czy jakichkolwiek anglojęzycznych projektach. Sprawia im za to radość, kiedy jest miła okazja, żeby zagrać na scenie dla Polonii po polsku, w polskich sztukach.
W Hollywood zadebiutowałam w filmie Olivera Stone’a „JFK” jako żona Gary’ego Oldmana, Marina Oswald. Film miał 8 nominacji do Oskarów. Obsadzono mnie w „Mortal Kombat 11” u boku Arnolda Schwarzeneggera i Sylwestra Stallone. W ciągu 30 lat istnienia różnych wersji tej gry, jestem pierwszą i jedyną aktorką, która zdobyła Voice Arts Award za najlepszy głos w grze. U George’a Lucasa zagrałam w „Kronice Młodego Indiana Jones”, a także w „Melrose Place” czy „Babylon 5”.