Tydzień Baby: Wiejskie łzy baby


Że prezentów się nie oddaje – stanowczo mama baby oświadczyła. Baba na swoim postawiła jednak, że z martwego prezentu radości żadnej na pewno nie będzie. I tak Krystynka dom zmieniła.

Kurka silka, co pięknością serca wszystkich podbiła, sympatii kur zwyczajnych nie zyskała wcale. Dziobały ją i od jedzenia odpędzały, a babie łzy z żalu nad jej losem ciekły. A jak się dowiedziała, że sąsiadka sześć silek ma, zaraz o przyszłość Krystynki zadbać postanowiła.

– Jaka piękna! – sąsiadka westchnęła. – Brązowa, jak nasz Kubuś…

Od razu baba wiedziała, że miejsce odpowiednie znalazła, skoro kogucik imię swoje też ma. Ale po powrocie do domu złe wiadomości na nią czekały. Kot Marcel zaginął. Mama, że to wskutek Krystynki wyprowadzki się stało, bo oddawanie prezentu zawsze coś złego zapowiada.

Długo baba Marcela nawoływała, a że to jej ulubiony kot był, znowu łzy jej pociekły.

– Nie możesz tak histeryzować bez przerwy i ryczeć nad każdą kurą i kotem – dziad się zezłościł. – Tu wieś jest przecież…

Baba zastanawiać się już zaczęła czy przypadkiem do miasta wracać nie powinna, gdy bratanek do kuchni wpadł.

– Babo, dlaczego kota w samochodzie trzymasz? – zdziwiony zapytał, a babę radość taka ogarnęła, że nawet nie skarciła Marcela za to, że gdy zakupy rozpakowywała przez bagażnik do auta wszedł.


INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


Krystynkę, pod pretekstem kawy i ploteczek z sąsiadką baba odwiedza często. Dobrze jej w domu nowym, po podwórku z kurami spaceruje, a Kubuś na nią przyjaźnie bardzo łypie.

– A jak ten ołtarz zrobić zamierzacie? – sąsiadka przy kawie pytanie dziwne zadała. Widząc minę baby zaskoczoną wyjaśniła zaraz, że na oktawę Bożego Ciała na wjeździe do baby ołtarz powstać musi. Co obowiązkiem baby i sąsiadki Kasi jest.

– Nie ma się czym denerwować, nowy ksiądz prostotę lubi – Kasia uspokajała, ale baba i tak w panikę wpadła.

– Teraz to powód do płaczu masz – dziad zarechotał radośnie, do zrozumienia dając, że na jego pomoc liczyć nie ma co.

Do przyjaciółki baba więc zadzwoniła.

– Na wsi tak właśnie jest – owa oświadczyła. – Ale ci nie pomogę, bo na tydzień do Sandomierza pojedziemy właśnie.

– Fajnie masz – baba westchnęła. A przyjaciółka, że tak sobie, bo atmosfera w domu napiętą chwilowo jest. Rozmowę dziwną męża usłyszała.

– Obojętne, z żoną przyjeżdżam – ów do telefonu mówił.

– O co chodziło? – spytała.

– Nic ważnego – mąż odpowiedział. – Zapomniałem zaznaczyć czy chcemy pokój z podwójnym łóżkiem czy z dwoma…

Tekst i zdjęcie: Kamilla Placko-Wozińska

Zamów najnowsze wydanie „Mojej Harmonii Życia”.
W wersji papierowej lub e-wydania!

Dodaj komentarz