21.06 2023
Tydzień Baby: Uboczne skutki treningów
Kota na czereśnię wsadzasz podobno, pomaga? – przyjaciółka z pytaniem takim zadzwoniła. – Nie wiem, jeszcze nie zszedł, więc chyba nie – baba odparła.
– To niech tam siedzi, najlepiej do końca sezonu– odpowiedź padła.
– W sensie, że po co? – baba się zadziwiła.
– No ptaki od owoców odgania, po to tam chyba go dajecie – przyjaciółka też zadziwioną jakby była.
No to baba wyjaśniła, że kot za stracha na szpaki nie robi wcale, a w celach nauki na czereśni siedzi. Weterynarz tak poradził, gdy Rudolfowi pazurki ścinał, żeby znowu strażacy z drzewa wysokiego ściągać go nie musieli. Trzeba kota na niskie drzewo wsadzać i niech kombinuje jak zejść. W końcu podobno się nauczy.
Treningi Rudolfowi spodobały się tak bardzo, że rano już sam na czereśnię wchodzi. Tyle, że zejść z niej nie chce. Żadne wołania nie pomagają, złazi gdy nikt nie patrzy. I nie wiadomo czy odkrył już tajną metodę kotów schodzenia tyłem, czy też zeskakuje po kryjomu. A może spada nawet, gdy pogoni za ptakami próbuje.
Ale przyznać baba musiała, że skutkiem ubocznym treningów owych odstraszanie szpaków rzeczywiście jest. Szkoda tylko, że chwilowe, bo owe zaraz wracają. Jak tylko baba parę czereśni co lada chwila dojrzałe będą dostrzeże, to zaraz pestki z nich zostają. Porzeczek na szczęście nie ruszają, a te też czerwone już są.
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Nie tylko kot treningom się oddaje, baba też. Do klubu jeździ, gdzie kilogramów trochę pozbyć się zamierza i kondycji na wakacje nabyć. Bo, jak trener Tymek mówi, ćwiczenia dla zdrowia i urody są.
Z tym zdrowiem obawy poważne miała ostatnio. Lekarka przy każdej wizycie pyta czy babie nogi puchną. Odpowiedź negatywną uzyskuje zawsze, co z zadowoleniem przyjmuje wielkim. A tu nagle baba wracając z treningu poczuła, że po raz pierwszy w życiu spuchły. Tak, że ledwo w trampkach ulubionych się zmieściły. Może sport nie dla niej jest, ze smutkiem stwierdziła, bo lata swoje w końcu już ma. Oszczędniej może trenować teraz przystoi.
Że z trenerem Tymkiem sprawę tę omówić powinna, pomyślała, gdy telefon zadzwonił. I okazało się, że telepatycznie owego ściągnęła.
– Nie zabrałaś przypadkiem nieswoich butów? – Tymek spytał. A baba, że nie, bo torbę dawno rozpakowała i nic obcego w niej nie było.
– Przykra sprawa, bo nic jeszcze u nas nie zginęło, ale pewnie się wyjaśni, bo jakieś inne buty zostały – Tymek sam siebie pocieszył. I słusznie, bo wtedy właśnie wzrok baby na jej trampki ukochane padł. Jakby ciemniejsze jej się wydały… A przy oględzinach bliższych o numer mniejsze w dodatku.
– Ojej, to faktycznie ja pomyliłam – baba zaraz się przyznała. – Ale są takie do moich podobne…
– No, podobne – trener z ulgą w głosie potwierdził. – Tyle, że te twoje to podróby….\