Tydzień Baby: Wiosenne odloty i wiosenne przyloty


No co ty, wspaniale jest! – baba zaprotestowała gdy przyjaciółka z narzekaniem na pogodę zadzwoniła. – Zieleni tyle już, kwiatów coraz więcej, ptaki przylatują. A do tego tak pięknie leje…

– Oszalałaś babo? – przyjaciółka niegrzecznie spytała. – Słońca nam potrzeba, żeby na spacery z kijami ruszyć wreszcie.

Słońce jednak ostatnią rzeczą potrzebną babie było. W ogród bowiem ruszyła właśnie. Z zapałem takim, że dziewięć grządek posiała za jednym zamachem. Pietruszkę, marchewkę, rzodkiewki, sałatę, buraki i różne takie. Jak już skończyła podlać wszystko zamierzała i wtedy brak wody w kranie ogrodowym odkryła.

– Nie dasz rady sama odkręcić – mama babę poinformowała. – Tam w dole zawór specjalny jest, ale trudno go choćby ruszyć, dziad potrafi jedynie. Wodę z domu nosić musisz.

Nie zdążyła baba konewki przynieść gdy parę kropli deszczu spadło, a potem następne i coraz więcej ich było ku radości baby wielkiej. Wytłumaczyła więc koleżance przyczyny zachwytu nad deszczem, zwłaszcza, że dziada jeszcze dni parę być nie miało, co popadnięciem w ruinę ogrodowi groziło. Dziad ze studentami do Amsterdamu poleciał, na wystawę Vermeera.

Zbieg okoliczności taki był, że córka przyjaciółki też do Holandii odleciała właśnie, gdzie studiuje. Kilka dni tylko z rodzicami pobyła, a że bagaż podręczny mogła zabrać jedynie, kłopoty z pakowaniem miała. W końcu zrezygnowała z upychania plecaka i nowe buty w reklamówkę wzięła. Zaraz jednak na lotnisku usłyszała, że za ten drugi bagaż dopłacić musi. No to dziewczyna płaszczyk zdjęła, rękawy na końcach związała i do każdego po buciku włożyła. I przepuścili, że z płaszczem na ręce wejść można…


INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


– Pamiętaj babo, że teraz też pakowanie „na rękaw” robić możemy, bo te linie lotnicze wielkość bagażu podręcznego zmniejszają stale – przyjaciółka opowieść zakończyła.

Dziad też z podręcznym leciał jedynie, ale on z pakowaniem problemów nie ma raczej. Co najwyżej narzeka, że książka jakaś nie wchodzi. Telefon czynność ową mu przerwał. Baby ulubiony profesor z pracy dziada dzwonił. Taki prawdziwy profesor, co to po ziemi nie chodzi prawie wcale. Jak do baby kiedyś zajechał, brak bagażu odkrył i zaraz przypomniał sobie kiedy go widział ostatnio – jak w Lipsku na chodniku stał, celem włożenia go do bagażnika.

– Coś moją uwagę od pakowania odwrócić widać musiało – profesor wytłumaczył.

Krótko tym razem rozmawiali. Baba wzburzony głos dziada usłyszała tylko:

– Zwariowałeś?

Zaraz się zainteresowała, co też zabawnego wydarzyć się profesorowi mogło.

– Coś narozrabiał? – dziada po rozmowie zakończonej spytała.

– Nie – odpowiedź krótka padła. – Dzwonił tylko spytać czy ciebie do Amsterdamu biorę…

Pobierz najnowsze wydanie Mojej Harmonii Życia!

Viva Zioła! Sprawdź!

Tekst i zdjęcia: Kamilla Placko-Wozińska

Dodaj komentarz