Tydzień Baby: Trudny powrót z urlopu


Ciężkie są powroty takie z wakacji, gdy babę zimno wita i same złe wiadomości. Dziada także, bo pod jego nieobecność arbuzy słabo urosły, żeby nie powiedzieć, że wcale.

Od przyjaciółek też wieści złe napłynęły. Jedna rękę złamała na rolkach jeżdżąc.

– Widać rolki nie dla mnie już – westchnęła, a babie przykro się zrobiło, bo to najbardziej wysportowana koleżanka jest. Skoro rolki nie dla niej, to co babie zostaje? Spacery jedynie pewnie…

Druga przyjaciółka baby rozmowę powitalną radośnie rozpoczęła niby:

– Sukces mam po dwóch miesiącach u dietetyczki!

– Ile schudłaś? – baba podejrzliwie spytała, bo sarkazm pewien wyczuła.

– Nic, a nawet dwa kilo utyłam – wyjaśnienie dziwne padło. – Ale dietetyczka mówi, że kilogramy nieważne są, że cztery centymetry w biuście straciłam…

W domu też nie najlepiej było. Baba uprzedzona już była, że kura kolejna zaginęła, co znaczy, że lis ją porwał, ale prosiła co by tę jedyną co została sąsiadce oddać. Niechby sobie z innymi żyła i koguta do towarzystwa miała jeszcze.

– Nie mogliśmy – stanowczo bratowa oświadczyła. – Z koniem się zaprzyjaźniła i u niego mieszka teraz. No i jajka codziennie znosi.

INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!

– I imię swoje ma – córka bratanka dodała. – Krystyna ją nazwałam, zaraz tu pewnie przyjdzie.

Jakby na dowód słów tych, kura dostojnie na taras wkroczyła, na balustradę wskoczyła i na babę, co ją wykarmiła nie patrząc nawet, przechadzać się zaczęła. A jak bokserce Lei dziad piłkę rzucił, kura też w pogoń ruszyła.

Że niedobrze tak kurę oswajać i jeszcze imieniem prababci nazywać, baba dziadowi powiedzieć próbowała, ale ów nie słuchał jej wcale.

– Rację dziecko ma, kura zostać musi – ocenił. Już baba dociekać miała, skąd u dziada taka nagła sympatia do kur, ale zaraz wyszło, że to o dziewczynkę chodzi. – Widziałaś jak jej mój arbuz smakował? Udały się jednak – z dumą dodał.

Córka bratanka mało, że z apetytem kawałek zjadła, „mniam” jedynie mówiąc, to jednego arbuza do domu zażyczyła sobie jeszcze, w związku z czym kura zostaje, bo nikt baby w próbie zapewnienia jej życia lepszego nie poprze.  W sensie kurze zapewnienia, nie babie. Ale co tam, jajka, choć w ilości skromnej, będą przynajmniej.

Bo za jajkami, to baba na wakacjach tęskniła bardzo. Na kempingach bułeczki z dżemem na śniadania z dziadem jadali. Jak więc do kraju rankiem wjechali, zaraz o owych pomyślała.

– Dwa jajka na miękko poproszę – w barze zamówiła.

– Nie ma – kelnerka średnio grzecznie odparła.

– Jak to nie ma, skoro jajecznica jest? – baba się zadziwiła, a kelnerka westchnęła tylko.

– To dwa jajka na twardo – baba zamówienie zmieniła, bo do głowy jej przyszło, że kucharzowi może jajka na miękko się nie udają.

– Też nie ma – kelnerka całkiem już niegrzecznie odpowiedziała. – Jajecznica być może jedynie.

– Ale dlaczego? – baba walkę podjąć próbowała, ale pani z wyższością spojrzała i wyjaśniła szczerze: – Bo jaja są stare…

Tekst: Kamilla Placko-Wozińska

Zamów najnowsze wydanie „Mojej Harmonii Życia”.
W wersji papierowej lub e-wydania!

Dodaj komentarz