Tydzień Baby: Święta z Afryką w tle


– Jak się zaczną, to się skończą – przyjaciółka baby życzenia skwitowała, gdy obydwie w kuchniach swoich w ferworze walk o potrawy świąteczne jeszcze były. I bez perspektyw żadnych, bo jak już ugotowały i upiekły co należało, to i tak wędrówka między stołami, garnkami a zlewozmywakiem je czekała.

Dziad od komputera odrywać dawał się rzadko. Zajętego udawał bardzo celem uniknięcia pomocy.

– Po co ty babo to wszystko robisz? – przyganiał jeszcze obłudnie tak, bo pasztet z zadowoleniem podjadając. – I ile pieniędzy na to idzie…

Drogie te święta bardzo były, baba nadziwić się nie mogła jak ceny z dnia na dzień rosły. Ale co tam, kto by tam przy okazji takiej oszczędzał. Z wyjątkiem może koleżanki jednej, co mimo woli tanią bardzo Wielkanoc miała. Wskutek grypy jelitowej tak się stało. Celem urozmaicenia menu między płatkami owsianymi a kleikiem ryżowym wybierała. Z jabłkiem rozgotowanym w charakterze deseru.


INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


Radości święta też dużo przyniosły, dziecko przez dom przemknęło, a że nie lubi niczego wielkanocnego, żadnych pasztetów, szynek, sałatek czy jajek, własny pasztet wegetariański sobie przywiozło. Z pieczarek i fasoli. I ów przebojem się stał.

Słoneczko poświeciło trochę, najmłodsze pokolenie na podwórku więc zabaw zażyło nieco, ale wskutek zimna dom okupowało głównie. Zdjęcia baba z Afryki dzieciom pokazywała. Zwierzęta piski zadowolenia wywoływały, a i widok cioci też.

– Małpa banana je! – pięciolatka się ucieszyła i zaraz na zdjęcie kolejne spojrzała: – Całkiem jak ciocia…

Wyszło na to że rację baba w Ugandzie miała, że przyjaciółki nie posłuchała.

– Babo, w naszym wieku to przyrodę i architekturę się fotografuje, a nie pcha przed obiektyw – koleżanka pouczyła taktownie bardzo, bo dobre parę latek młodsza jest. Wzrokiem krytycznym jeszcze babę omiotła i dodała: – A i kilogramy znaczenie też tu mają…

Przełknęła baba tę pigułkę gorzką.

– Mylisz się, taki słoń to z pięć ton waży, a jak pięknie na zdjęciach się prezentuje – zaprotestowała i przy barierce statku się ustawiła, żeby na tle zwierząt być, co do wodopoju przychodziły właśnie.

I teraz dzieci z radością wielką zdjęcia te oglądały. A baba z radością na ich lica rozpromienione patrzyła. Przy hipopotamach na dłużej się zatrzymały. Już, już baba pogadankę krótką na temat ich życia wygłosić zamierzała, gdy do jej uszu szept dziecięcy doszedł.

– Ale wielka! –  w głosie uznanie słychać było, a babę zastanowiło jak dzieci płeć hipopotama rozpoznać potrafią. Zaraz jednak wyjaśnienie padło: – Od tych hipopotamów to ciocia większą jeszcze jest…

Tekst i zdjęcie: Kamilla Placko-Wozińska

Zamów najnowsze wydanie „Mojej Harmonii Życia”.
W wersji papierowej lub e-wydania!

Dodaj komentarz