Tydzień Baby: Sarnie przedszkole i synowa, co lubi wypić


Jak minął Tydzień Baby? Widok jak z filmu familijnego był. Mała sarenka na polu beztrosko leżała, a druga wokół niej spacerowała. Baba w nerwy wielkie wpadła.

– Dziadzie co robić? Może matka ich nie żyje, a one same rady sobie nie dadzą – oceniła. – Ratować je trzeba, do leśniczego zadzwonić może…

– Lepiej nie – dziad odparł. – Jednego leśniczego znam jedynie, a on myśliwym zarazem jest. Miejscowy może też.

Stali tak w odległości bezpiecznej i zastanawiali się jak maluchom pomóc można. Rozważania te szelest w pobliskich krzakach przerwał. Sarna duża całkiem się pojawiła. Łypnęła tylko w stronę ludzi, dzieciaki popędziła i cała trójka w lesie zniknęła.

– Dobrze, że ta matka się znalazła – baba z ulgą westchnęła.

Ale dnia następnego znowu dwa maluchy na polu były. Dobry kwadrans trwało zanim matka się pojawiła.

– Mnie się wydaje, że ona u nas przedszkole sobie zrobiła – dziad stwierdził gdy trzeciego dnia sytuacja się powtórzyła.

I teraz pilnować bardzo muszą, żeby pies na pole nie udał się przypadkiem i sarenek nie spłoszył, bo takie małe, to w lesie zagubić się mogę.


INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


Prawdziwe przedszkole też baba miała. Dwie przyjaciółki z wnukami przyjechały w łącznej liczbie pięciu. Jedna, co w Niemczech pracuje, bardzo zazdrościła drugiej, że wnuki na co dzień ma, bo w bliźniaku sąsiednim mieszkają. Że blisko, ale jednak osobno.

– I tak za dużo słyszę. I martwię się bardzo – przyjaciółka wyznała. – Agnieszka pije chyba, a właściwie na pewno.

Baba aż zaniemówiła, bo synową koleżanki zna dobrze i nawet na lampkę wina namówić ją trudno.

– Udaje tylko – teściowa odparła. – Pije, dzieci to widzą.

Opowiedziała jakie rozmowy przez okno, co wskutek pogody pięknej otwarte jest podsłuchała.

– Mamo, znowu piłaś! – pięcioletnia Zosia krzyczała prawie, a synowa na to, że trochę tylko.

– Ale dzisiaj to już nie pij – innym razem dziecka prośbę usłyszała.

Problem więc poważnym się jawił. W gronie przyjaciółek ustaliły, że teściowa z synową porozmawiać koniecznie powinna. Nie atakować, a życzliwie tak raczej, że pomóc można przecież.

– Wiem Aguś, że pijesz, ale razem poradzić coś na to możemy – przyjaciółka ciepło się po powrocie do domu odezwała.

– Ja?! – synowa w zdumione oburzenie wpadła.

– Słyszałam jak Zosia prosiła, żebyś nie piła, dzieci to widzą – teściowa odparła.

Cisza na chwilę dłuższą zapadła.

– A, już wiem, nieładnie tak podsłuchiwać – synowa się w końcu odezwała. – Mamie się rozchodzi o ten Zosi sok marchewkowy. Też go lubię bardzo…

Pobierz najnowsze wydanie Mojej Harmonii Życia!

Viva Zioła! Sprawdź!

Tekst i zdjęcie: Kamilla Placko-Wozińska

Dodaj komentarz