Tydzień Baby: Rozmówki polsko-ukraińskie


Ale, że dlaczego niby? Dwójkę dzieci to wy już macie przecież, trzecie mieć powinniście? – baba się zdumiała, gdy przyjaciółka uwagę jej przeczytała, co to ją syn jej otrzymał. Że dobre serce dobrze mieć, ale o dziecku pomyśleć należy.

– Nie o to się rozchodzi, a o gości z Ukrainy – koleżanka wyjaśniła i historię całą opowiedziała.

Jak jej jedenastolatek do lekcji się nie przygotował, to wytłumaczenie znalazł. Że rodzice uciekających przed wojną przyjęli, a on teraz na podłodze spać musi i całkiem nie ma gdzie się uczyć. Długo mama w szkole tłumaczyć musiała, że dumna bardzo z synków była, bo decyzja o gości przyjęciu wspólną była. A do nauki miejsca aż za dużo w domu jest i nikt na podłodze spać nie musi…


INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


U baby też goście są i coraz lepiej porozumieć się z nimi można. Dzieci, co do szkoły chodzą, zadowolone bardzo są. Mama Katia  na pierwszej lekcji polskiego uczyła się tego, co na półkach w sklepie jest. W kuchni więc z babą rozumieją się dobrze. Nie tylko w kuchni zresztą. Jak na spacery chodzą śladów wiosny szukając, kwiatek każdy z ziemi wychodzący fotografują. Katia zaraz jak się nazywa mówi i babę pyta jak po polsku będzie. I problem powstaje, bo baba to się na kwiatkach nie zna specjalnie. Podobnie jak na profilu zaufanym, co go trzeba było uruchomić.

Radość duża nastąpiła, gdy dziecko przyjazd swój zapowiedziało. Pociecha po rosyjsku mówi i po ukraińsku też, to wszystkie kwestie trudne przetłumaczyć mogła. I atrakcje różne dla dzieci wymyśliła.

– Katia, do parku trampolin pojedziecie – baba poinformowała.

– A co to? – Katia spytała, a baba gestami głównie tłumaczyć musiała, czym trampolina jest. Jak już się dogadały, charkowianka radość wielką okazała, choć i obawę pewną, czy bezpiecznie będzie, bo ile lat trampolina ma, spytała.

– Nie wiem dokładnie, ale mało  – baba uspokoiła. I że dziecko dokładnie opowie wszystko, dodała. Dziwnie Katia spojrzała jakoś, widać odpowiedź baby nie uspokoiła jej całkiem. Do dziecka więc baba zadzwoniła, że może atrakcję inną wymyśli.



– Co ty, babo, wszystkie dzieci to bardzo lubią – pociecha zaprotestowała. – Powiedz jej, że w Polsce batuty dobre bardzo są.

No to baba do tematu po obiedzie wróciła. Że na batuty najlepszej kategorii pojadą.

– Batuty? – Katia się jakby zdziwiła.

– Trampoliny w sensie – baba dodała.

Cisza na chwilę zaległa. Po dłuższej chwili Katia spytała raczej niż stwierdziła:

– Trampolina więc wnuczką twoją nie jest?

Tekst i zdjęcie: Kamilla Placko-Wozińska

Zamów najnowsze wydanie „Mojej Harmonii Życia”.
W wersji papierowej lub e-wydania!

Dodaj komentarz