20.02 2023
Psia pomoc i kłopoty z prezentem
Wiało, padało, ponuro nawet było, ale jak baba na przebiśniegi, co w ilościach hurtowych wyszły spojrzała, zaraz wiosnę poczuła. Nastrój jej punktów wiele zyskał i myśl taka ją naszła, że teraz to dobro samo czeka ją niewątpliwie.
Ledwo tak pomyślała, a zaraz sypać się zaczęło. Najpierw jajko z rąk jej w spiżarni wypadło. Ale co tam jedno jajko, kury też już widać wiosnę czują, bo coraz lepiej się niosą. Tyle, że takie rozbite jajko z podłogi sprzątnąć trzeba było, co babie obrzydliwe raczej się wydało. Pomysł racjonalizatorski do głowy jej wpadł, co by psa na pomoc wezwać. Bokserka Lea jak tylko okazja jej się trafi kradnie jajka z kurnika i w całości owe zjada. Na widok rozbitego przysmaku ucieszyła się bardzo, a oblizywała jeszcze z pół godziny po konsumpcji. Że pożywne bardzo takie jajko być musi, baba pomyślała, gdy na karmę suchą Lea nie spojrzała nawet.
– Dlaczego pusta patelnia na podłodze w spiżarni stoi? – mama baby pytanie dziwne wieczorem zadała.
– Nie jest pusta, kotlety na jutro na niej są – baba wyjaśniła. Specjalnie obiad wcześniej gotowała, bo dnia następnego na imieniny przyjaciółki się wybierała. To i czasu więcej urodzie własnej poświęcić zamierzała.
– Niczego nie ma, patelnia na umytą wygląda, a pokrywka obok leży – mama głową pokręciła.
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Czasu na urodę własną baby niewiele zostało nie tylko z powodu obiadu co to go jeszcze raz gotować musiała. Z prezentem zawirowania pewne też miała. Kamizelkę przyjaciółce kupić zamierzała. Taką co kieszeni dużo ma. Wypatrzyła jedną w sklepie wędkarskim, ale dojść do niego nie zdążyła, bo inna, w sąsiednim sklepie w oko jej wpadła. To i ją nabyła.
W domu, między gotowaniem pomidorowej a smażeniem kotletów prezent elegancko zapakować chciała. I na wypadek wszelki przymierzyła go najpierw. Odruchowo tak ręce do kieszeni włożyła i zamarła. W jednej kartkę z telefonem Asi znalazła, w drugiej długopis i maseczkę. A jak bliżej się kamizelce przyjrzała, że ktoś już ją nosił stwierdziła. Zamarła jak przyjaciółkę sobie wyobraziła jak skarby owe w kieszeniach znajduje.
Zaraz więc baba do wędkarskiego ruszyła po kolejną kamizelkę. Po drodze awanturę drobną wywołać w odzieżowym zamierzała.
– Pani mi noszoną kamizelkę sprzedała – baba zakup na ladzie położyła i na dowód zawartość kieszeni wyjęła. A że ekspedientka milczała dziwnie na babę łypiąc dodała: – Wyobraża sobie pani jaki wstyd by był gdybym ją w prezencie dała? Oddaję ją…
– No dobrze, przyjmę – sprzedawczyni z łaską pewną w głosie się zgodziła. – Ale to pani wiedzieć powinna jaki towar w ciucholandzie jest…