04.07 2022
Dziad sam na kongresie, ale i baba ma swoje zaszczyty
Ale ty przecież do ziemi przywiązana babo jesteś! – dziad tak średniowiecznie na protest baby zareagował. A owa protestowała, że dziad jej na kongres mediewistów do Leeds nie zabiera. Że bratanek ogród by podlał, a sąsiadka kury i konia nakarmiła, tego jakoś pod uwagę nie wziął. Babę przywiązał.
– No i nudziłabyś się tam – argument ostatni wysunął jakby co roku nie nudziła się urlop na zwiedzanie kościołów tracąc.
– Nigdy na bankietach się nie nudzę – baba odparła, ale i tak za późno już było, bo dziad bilety dawno kupione miał. To i sam poleciał.
Może i dobrze, bo spokojnie popłakać mogła, gdy kot Marcel zaginął. Tym razem przekonana była, że na dobre odszedł, bo obrażony bardzo był. O myszkę małą poszło, co ją baba uratowała. Na tarasie zamęczyć ją próbował, ale ona drapieżnika na ręce wzięła i ofierze zbiec pozwoliła.
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Nawołała się baba Marcela i nic. Tak przejętą była, że raz to nawet jej się wydało, że ów w kuchni miałczy, ale kuchnia pustą się okazała. Na koniec ze smaczkami kocimi spróbować postanowiła, że może uciekiniera zwabią. Do szafki więc sięgnęła, a tam na coś ciepłego i miękkiego ręka jej trafiła. Marcel się do smaczków zwabił…
Spokojnie się baba więc na uroczystość ważną udać mogła. W Poznaniu skwer imię Henryka Derwicha otrzymał, znakomitego satyryka i rysownika. Baba jak pracę zaczynała, to z Panem Henrykiem właśnie w „Expressie Poznańskim”. I podziwiała Go bardzo, że codziennie na pierwszą stronę gazety, rysunek dowcipny robi. Zawsze na aktualny temat i zawsze z miną poważną bardzo. Czytelnicy uwielbiali tę rubrykę, a baba dumną bardzo była, gdy znajomi pytali ją jaki jest ten Derwich prywatnie…
Nawzruszała się więc baba na uroczystości, nawspominała rysunki z „jej” czasów oglądając. I jak to baba – z zazdrością też na śliczną czerwoną kieckę córki artysty Małgosi łypała…
Największe zaskoczenie na koniec przeżyła jednak, gdy pan, na oko starszy nieco od niej, podszedł.
– To zaszczyt z panią porozmawiać – zagaił, a babę aż zapchało z wrażenie. Że z nią niby? I zaszczyt? Nikt tak w życiu się do niej nie odezwał.
– Miło mi bardzo – po chwili dłuższej mało błyskotliwie wydukała.
– Tak, zaszczyt – mężczyzna kontynuował. – Spotkać kogoś kto z mistrzem Derwichem pracował i żyje jeszcze…
Tekst i zdjęcie: Kamilla Placko-Wozińska
Na zdjęciu: Małgorzata Derwich-Pawela na skwerze Taty