15.04 2023
Zero waste w takim wydaniu: wypij zupę i zjedz kubek
Tylko brak wyobraźni ogranicza nas w powtórnym wykorzystaniu odpadków kuchennych, starych gratów, butelek, przeczytanych książek. Udowodniły to poznańskie Targi Zero Waste, na których każdy śmieć zyskał nowe życie w drugim wcieleniu.
Tekst: Danuta Pawlicka
Zdjęcie: pixabay.com
Na tych targach nie szukaliśmy domowego recyklingu dla plastikowych butelek po wodzie i sokach barwionych nie wiadomo czym, foliowych podstawek po pierogach, firmowych reklamówek wciskanych klientom za 80 gr. sztuka. Sztuczne tworzywa bez względu na nazwę zawierają ksenoestrogeny, amon, polyvinyl chloride, styren, bisfenol lub jeszcze inny związek, który nie jest obojętny dla naszego zdrowia, otoczenia, przyrody. Na Zero Waste nie chodziło o to, by puste plastikowe odpady mielić na maszynce do mięsa i wytwarzać z tej mielonki tanie woreczki na zakupy w sklepie. Plastiku po prostu nie wnosimy do domu, a w sklepach omijamy go szerokim łukiem.
Targi Zero Waste
Przepustką dla wystawców, którzy zyskali prawo do zareklamowania swoich produktów była rezygnacja z jednorazowych opakowań, wykorzystanie makulatury na business cards, plakaty i ulotki, zademonstrowanie przedmiotów wyprodukowanych z odpadów. Jednak ważniejsze w tym było uświadomienie, że mamy, my wszyscy, do zagospodarowania ogromny i bogaty rynek odpadów, że możemy z czegoś zrezygnować, by odbudować zdrowie, stworzyć lepsze warunki dla przyrody.
Targi udowodniły kolejny raz, że ludzka pomysłowość nie ma żadnych ograniczeń, a jej przejawem jest choćby potraktowanie szklanych butelek jako surowca do wytwarzania podstawek, kieliszków, szklanek, kubków, filiżanek, świeczników. Właściciel stoiska z szyldem o wdzięcznej nazwie – Butelczyny ze Skierniewic przekonywał, że szklane butelki po prostu marnujemy, wyrzucając je do kontenera.
Z odrobiną specjalnego kleju oraz po opanowaniu techniki cięcia szkła zrobimy efektowną oryginalną zastawę nie tylko na ogrodowe przyjęcie. Zyskamy tani prezent i satysfakcję, że oszczędzając kilka złotych, obdarowaliśmy kogoś własnoręcznym wyrobem mającym większą wartość niż przedmiot kupiony w sklepie.
Z innym zgoła hasłem wystąpił Wydział Gospodarki Komunalnej poznańskiego magistratu, który od lat edukuje młodzież, jak segregować śmieci i dlaczego jest to ważne dla ludzi i przyrody. Dzieci, które przyszły z rodzicami, mogły się przekonać, że nawet opakowania do jajek mogą zmienić swoje przeznaczenie i stać się karmnikiem dla ptaków.
Ekolekcje, czyli nauka segregacji
– Jeżeli szkoła zgłosi się do nas, abyśmy zorganizowali dla uczniów zajęcia, na pewno przyjedziemy. Z takimi ekolekcjami wyjeżdżamy raz w tygodniu, więc wcześniej lub później, ale zawsze dotrzemy. Uczymy segregacji śmieci i jak np. zrobić zabawkę z odpadów. Zaobserwowaliśmy, że dzieci są ciekawe, co same mogą zrobić, biorą udział w dyskusjach, zgłaszają własne pomysły – opowiada Ewelina Mleczak z poznańskiego Urzędu Miasta, podkreślając, że „lotne ekolekcje” są ich własnym pomysłem, z którym chętnie się podzielą z innymi urzędami w kraju.
Prawdziwą niespodziankę zwiedzającym przygotowała poznańska Po-dzielnia, która obecność na targach Zero Waste wykorzystała na obchody firmowego jubileuszu i urodzin jednej z bohaterek tego pożytecznego przedsięwzięcia. Nikt nie oparł się ich młodzieńczemu entuzjazmowi i zaproszeniom, więc i ja z kubkiem w ręku odśpiewałam „sto lat”.
Niech nie zrażają się ociąganiem poznaniaków, którzy jeszcze dzisiaj nie walą drzwiami i oknami, aby zostawić w ich Po-dzielni swój niepotrzebny przedmiot, a w zamian wziąć inny, jeżeli taki wpadnie im w oko. Wszystko, co burzy stereotypy i jest nowe, potrzebuje czasu. Idea jest wspaniała i świetnie się sprawdza w Anglii i w USA, w krajach bogatszych niż Polska, więc do nas także przyjdzie moda na używane sprzęty, zabawki, książki, kuchenne narzędzia.
Czytaj również: Psia empatia to fakt udowodniony naukowo!
Bez rozgłosu i reklamy, więc mniej zwracały na siebie uwagę zbiory starych książek przeznaczonych przez właścicieli na przemiał, więc bez skrupułów wyrzucanych na śmietnik. Młodzi ludzie, którzy nie mogli przejść obojętnie obok stosu lektury szkolnej i literatury światowej leżącej w sąsiedztwie opon i rozpadających się starych mebli, zebrali je, odkurzyli i przynieśli, by znaleźć dla nich nowych czytelników. Zawsze wzrusza obecność takich księgarzy, którzy nawet nie liczą na drobny zarobek, bo kto dzisiaj sięgnie po wycofaną ze szkół polską literaturę? Może z czystego sentymentu.
Gołym okiem widać, że pozytywna reklama skłaniająca do ograniczenia chemii na rzecz bogactwa natury, zaczyna przynosić widoczne efekty. A tymi było ogromne zainteresowanie stoiskami z kosmetykami wytworzonymi ze składników pozyskiwanych prosto z ogrodu i sadów, lasów i łąk. Nikt nie przechodził obojętnie obok Naturalnych Produktów z Podlasia, do których trzeba było odstać w kolejce. Cóż, w tym przypadku atutem jest Podlasie, region omijany przez przemysł i pachnący ziołami, w którym jest tak czyste powietrze, że mieszkańcy nie muszą śledzić komunikatów o smogu.
Lawenda z działki dziadka
Podobne zainteresowanie wzbudzały naturalne olejki, a ten, dla kogo były zbyt drogie, by okadzać nimi łazienki i tłumić zapachy smażonych ryb, wybierał woreczki z suszonymi ziołami. Niewielka firma z Warszawy – Mokolen (len z Mokotowa) przywiozła do Poznania ususzone ziele lawendy w lnianych, malutkich woreczkach. Jak przyznała Katarzyna Deperas, na uprawę lawendy wykorzystują działkę dziadka mieszkającego w Sochaczewie. To kolejny przykład, że w stolicy można znaleźć rozwiązanie na uprawę i rozpowszechnianie naturalnych surowców, jakimi są pachnące rośliny i len.
Goście Targów Zero Waste, którzy zetknęli się z Soup Culture, nie ominęli okazji, jaką tam była wegetariańska, bądź wegańska zupa wydawana w jadalnych kubkach. Rozmaitość warzyw, z których właściciele tej poznańskiej jadłodajni gotują zupy, po prostu zdumiewa i wzmaga apetyt. A do tego naczynie, które można potraktować jako… drugie danie.
Ważną częścią targowania i wymieniania się pomysłami były dyskusje, w których nie zabrakło głosów namawiających do picia kranówki. Nowego znaczenia w targowym wymiarze nabrało szycie i przeróbki, nauka jak nie marnować jedzenia, czyli jak zaoszczędzić na życiu (cokolwiek to znaczy).