
02.08 2021
Tydzień Baby: Wizyta miastowych pań
– Babo, skończ z tym pielęgnowaniem cnót niewieścich, lato się skończy, a my w ogródku żadnym nie byłyśmy razem – przyjaciółka pretensję telefonicznie zgłosiła. – Jakby co, to Marta też chętna jest…
– No to przyjeżdżajcie! – baba się ucieszyła. – Ogród mój chętnie pokażę, choć lato nie kończy się wcale…
– Całkiem na tej wsi zbabiałaś – westchnienie w telefonie się rozległo. – Pielenie, zaprawy, obiadki… Wzór cnót, do szkół zapraszać cię będą. O ogródku na Starym Rynku myślałam. Babskim winku, albo piwku, jak cnoty męskie uprawiać zechcemy.
Już, już baba zgodzić się na wypad do miasta zamierzała, gdy przyjaciółka zdanie zmieniła, że właściwie to wszystko to na tarasie u baby robić mogą, a i im przyjemnie będzie od cywilizacji odpocząć. Jakby dzicz u baby była.
– Rację miałam – przyjaciółka, co zawsze rację ma, na powitanie powiedziała. – Lato się kończy, baloty słomy na polach po drodze widziałyśmy.
– To znaczy, że półmetek co najwyżej – baba też przeważnie rację ma. – Takie baloty to i u mnie już są, dla konia, ale koty tam się wylegują najchętniej. Na wakacjach nie byłam jeszcze, co najlepiej świadczy, że lato w pełni jest.
– Jak ci z ogórkami poszło? – druga z przyjaciółek na wypadek wszelki temat szybko zmieniła. No to baba przyznać musiała, że średnio, bo 99 słoików ma. A liście ogórków wysychają w tempie zastraszającym, więc do setki nie da się dobić pewnie.
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Z pomidorami też nie najlepiej jest. Niby dużo ich, zaczerwieniają się już, ale w folii ślimaków pojawiło się sporo i je podgryzają. I to okropnych takich, bez skorupek, co to baba brzydzi się ich wyrzucić nawet. Środek specjalny kupiła, ale dziad zakazał.
– Oszalałaś chyba, babo, w życiu nie pozwolę! – zaprotestował. – A jak Lea, albo Maks to świństwo zjedzą? Musisz ślimaki wyłapywać i wyrzucać, to po problemie będzie.
Broniła się baba, że niby co psy w nagrzanej folii robić by miały, ale dziad sto powodów znalazł. Taki na przykład, że piłeczka Lei tam wpadnie, albo padać zacznie i Maks się schowa.
– Maks swoje lata i swój rozum ma – baba stwierdziła, celem zadania dziadowi bólu, bo w podtekście było, że jego ukochana Lea widać nie…
O tym jednak baba przyjaciółkom nie opowiadała, tematy światowe bardziej poruszać wolała. Na Olimpiadę zeszło, że naszym słabo coś idzie. Koleżanka wyznała, że oglądać już się boi, bo co sprawozdawcy rozmowy ze sportowcami nie przeprowadzają, to ktoś przed kamerą płacze.
Baba przyjaciółki same zostawić chwilowo musiała, gdy celem podania kawy do kuchni się udała. A gdy z pełną tacą wracała, to zatrzymać się musiała, bo do jej uszu rozmowa niemiła dotarła.
– Schudnąć koniecznie musi – pierwsza przyjaciółka powiedziała. – Ledwo chodzi…
– Lata też swoje robią – druga dodała, a babę aż zamurowało, bo ta akurat to o dwa lata raptem młodszą jest. Już z awanturą wpaść miała, że schudła właśnie, a kontuzję nogi to z roweru ma, gdy pytanie dziwne padło:
– A właściwie to ile lat ma?
– Oj, sporo – pierwsza odpowiedziała. – Z jedenaście, pamiętam jak Maks malutki był…