02.09 2024
Ta ostatnia niedziela. Na sportowo i z porządkami
Sportowa bardzo u baby ostatnia, wakacyjna niedziela była. Pociecha z prawie zięciem na jazdę konną postawili. Prawie zięć, co pierwszy raz na koniu jeździł kłopoty z wejściem na owego miał, bo Brazylia wysoka bardzo jest. No to dziecko Starki dosiąść nie próbowało nawet, tylko od razu do kuchni po stołek przyszło.
– Nieźle jeździsz, ale wsiadać nauczyć się musisz – bratanek pod okiem którego ćwiczyli ocenił. – Jak nad jezioro wykąpać się pojedziecie, to nie dasz rady wrócić.
– A może da się ten stołek do siodła przymocować jakoś? – pociecha się zastanowiła.
Sam bratanek, co do walki bokserskiej przygotowuje się właśnie biegi wielokilometrowe uprawiał czym babę rozzłościł bardzo. Że kalorie cenne gubi, których baba mu dostarcza. Bratowa stwierdziła bowiem, że synek schudł ostatnio bardzo i jakoś tak z wyrzutem na babę łypnęła.
Baba wskutek gości sporty w kuchni miała jedynie. Przyjaciółka jej towarzyszyła, więc nagadać mogły się do woli. O bratankach i prawie zięciu baby koleżanka się ciepło wyraziła i o dziecku też, zwłaszcza gdy piwnicę, którą owe sprząta zobaczyła. A w piwnicy cuda znajduje. Na ten przykład butelki szklane po Coca – coli i Mirindzie. Zaraz prawie zięć w Internecie sprawdził, że blisko trzydzieści złotych za jedną dostać można. Butelka po Wodzie Grodziskiej też się znalazła.
– Nie masz co sprawdzać – pociecha w etykietę się wczytała. – To nówka prawie, z 2004 roku…
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
– Fajnie, że dzieci tak się za porządki biorą – przyjaciółka podsumowała. – U mnie też syn kuzynki garaż sprzątał będzie. Student to jest, to dorobi sobie trochę i narzędzie stare weźmie, bo mi niepotrzebne całkiem, a ja porządek mieć będę, przez lata nikt go w garażu nie robił.
Jak przyjaciółka wyjeżdżać od baby już miała, student zadzwonił, że po robocie jest i wcale tak źle nie było.
– Podłogę ciociu umyłem, klucze do skrzynki wrzuciłem i bardzo za pieniążki i narzędzia dziękuję – młody człowiek grzecznie się odezwał. – Ale musisz do garażu zajrzeć, otwartym był i zamknąć go też nie mogłem. Zamek zepsuty chyba jest…
Koleżanka, co z lenistwa pod blokiem parkuje, bo garaże na końcu osiedla mają, dnia następnego zamek sprawdzić poszła, bo w ciemnościach nie chciała. I złość ją ogarnęła wielka, bo garaż zamkniętym był i na sprzątnięty nie wyglądał wcale. Już z reklamacją do studenta dzwonić chciała, gdy pukanie do drzwi usłyszała.
– Przepraszam, też pani włamanie miała? – sąsiad garażowy zagaił, a gdy że nie usłyszał, po głowie się podrapał i dodał: – Bo ja tak, dziwne jakieś… Narzędzia ukradli, ale podłogę umyli…