24.05 2021
Tydzień Baby – Podróże kształcą
Baba proces wychodzenia ze zdalności za rozpoczęty uważa. Nawet dziad, co zdalny stale jest, z zazdrością łypał na nią, gdy do podróży służbowej się szykowała. On czas między wykładem a spotkaniem z rektorem na robieniu kolejnych strachów na wróble, co sarny od ogrodu odstraszać mają, wykorzystywał.
– Babo daj jakieś stare koszule i kurtki – zażyczył sobie.
– Dziadzie, dlaczego wszystkie twoje strachy ubrania moje noszą? – baba trochę jakby się zadziwiła, z lekka protestując zarazem.
– Jak to dlaczego? – dziada pytanie zdumiało. – Żeby straszniejsze były…
Strachy już stały, gdy baba do pociągu wsiadała, celem udania się do stolicy. To pierwszy taki wyjazd od miesięcy wielu był, radość dużą więc z podróży miała.
Miła sąsiadka zaraz rozmowę z babą rozpoczęła.
– Córka tam mieszka, to w odwiedziny jadę – wyznała. – Ale ja to w tej Warszawie sama bym się pogubiła. Bo ja ze wsi jestem.
No to baba, że ona też ze wsi i zaraz porozumienie miały. Baba to jeszcze taka mało wiejska jest, w pracach różnych nieudolna trochę, to i nauki pobrała. O pomidorach na ten przykład. Że celem zarazy uniknięcia wcale szczepionych kupować nie trzeba. Wystarczy przy sadzeniu pod każdy krzaczek kawałek drożdży włożyć. Dobrze też pokrzywę dorzucić. I żeby wśród nasion marchewek cebulek parę wsadzić, to szkodniki odstraszą.
Gdy pociąg do stolicy dojeżdżał, zatroskana współpasażerka spytała:
– A na to spotkanie trafi pani? Bo jakby co, córka na peronie czekać na mnie będzie, to pomoże.
Grzecznie baba podziękowała, bo umówiona w ogródku przy teatrze była, co się w Pałacu Kultury mieści. Wystarczy, że w wyjście z dworca odpowiednie trafi, to po kłopocie będzie. To i trafiła. Za trzecim razem.
Spotkanie miłym się okazało. Jak przez mgłę już baba pamiętała, że można w słoneczny dzień siedzieć w kawiarnianym ogródku, pić mrożoną kawę i rozmawiać tak twarzą w twarz, bez użycia ekranu.
Za to w pociągu powrotnym szczęścia do towarzystwa nie miała. Facet, co obok siedział, aż za rozmowny był. I wcale mu nie przeszkadzało, że baba książkę czytała, czy przez okno się gapiła.
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
– Bratnią duszę w pani czuję – oświadczył. – To jeszcze opowiem…
Baba co najwyżej potakiwała, ale wiosna, co ją za oknami oglądała, ważniejszą jej się wydawała. Łąki zielone były, sady w kwiatach i krzaki bzu.
– Bez… – sąsiad znów zagaił, a baba co by wątku nie rozwijał, zaraz powiedziała, że bardzo go lubi.
– Niesamowite, ledwo zacząłem mówić, a pani już wiedziała o co chodzi – pasażer z uznaniem głową pokręcił. – Że bez wagonu restauracyjnego nudno się jedzie…
Z ulgą baba odetchnęła, gdy z pociągu wysiadła i dziad ją z dworca odebrał. Zaraz zapowiedziała, że w sklepie zatrzymać się muszą celem drożdży nabycia, bo dnia następnego pomidory sadzić zamierzała. Zaprzyjaźnioną sprzedawczynię zakup dziesięciu paczek zaskoczył.
– Jakieś większe wypieki? – spytała. Baba więc o sposobie na pomidory opowiedziała.
– I warto jeszcze pokrzywę dorzucić, ma dużo mikroelementów – dodała, gdy klient kolejny wszedł.
– Zamiast pokrzywy cytrynę dać lepiej – zaraz do ogrodniczej dyskusji dołączył, a baba uszu nastawiła, bo dla pomidorów swoich wszystkiego co najlepsze chce. – Też zdrowa, a bimber smaczniejszy będzie…