
05.07 2021
Tydzień Baby: Pieczony dżem i kwiatowe dylematy
– Babo, czy aby dobrze się czujesz? – dziad z niepokojem zapytał. Widząc jej zdumioną minę wyjaśnił: – Zamiast kurczaka, słoiki do piekarnika wsadziłaś.
– Kurczak jutro będzie, bo porzeczkami się zajmowałam – baba się wytłumaczyła. – A te słoiki to specjalnie przecież. Metoda nowa to jest…
– Dżemy teraz się piecze? – dziad tonem takim spytał, jakby w wyjaśnienia baby nie wierzył. Prawdziwe całkiem jednak były. Z Internetu baba się dowiedziała, że tylko stare gospodynie słoiki w wodzie gotują, a nowoczesne na sucho pasteryzują, w piekarniku, w 130 stopniach przez pół godziny. Dziesięć pierwszych, nowoczesnych słoików porzeczek baba więc już ma.
– Internet pełen głupot jest – dziad ocenił. Ale zdanie zmienił, gdy baba o kolejnym okryciu poinformowała. Że jego ulubione cukinie i kabaczki mrozić można i zimą leczo z nich robić, co pomocą znaczną będzie przy klęsce urodzaju.
Z fasolką też klęska wystąpiła, ale inna. Zapowiadała się świetnie, jednak sarny się z nią uporały, botwinką przegryzając. A wszystko to baba siała (kabaczki i cukinie sadziła), podlewała.
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Jak raz dziad z przyjacielem na tarasie kawę pili, a baba mokra wskutek węża z dziurami z podlewania wracała, kolega się zadziwił:
– A dlaczego ty dziadzie… – mówić zaczął, ale baba wlot intencje odczytała, więc myśl dokończyła: – … sam nie podlejesz?
– Nie to na myśli miałem – przyjaciel zaprotestował. – Dziwię, że dziad ci nawadniania nie zainstaluje.
– Nie opłaca się – dziad szybko odparł, ale złość w oczach baby widząc dodał: – Wąż nowy kupię…
Dobre i to, bo podlewać baba często musi. Nawet jak deszcz zapowiadają, to co najwyżej popada, jak baba podlać już zdąży. I dylemat z kwiatami stale ma. Na szczęście nie tylko ona. Przyjaciółka napisała na facebooku, że w ogrodzie kwiaty pięknie wyglądają, ale ona i w wazonach mieć by je chciała. Baba tak samo ma. Od czasu gdy ostróżka jej zakwitła, krąży wokół niej raz skłonna ścinać, a potem żal jej jakoś. Jak kwiat pochylać się zaczął i podeprzeć go trzeba było, to decyzja zapadła – do wazonu. Ale wtedy właśnie odnóżki wyrosły, co nowymi kwiatami będą. Chciała baba dziadowi odkrycie swoje przyrodnicze pokazać, ale go nie było, do wsi sąsiedniej po pstrąga się udał właśnie.
Gdy właściciel rybę zachwalał, że w nocy wędzona, dziad zapewnił, że wie, bo baba stale tu kupuje.
– Żona? A która to? – sprzedawca się zainteresował. No to dziad opowiedział, że co czwartek przyjeżdża po pstrąga i świeżą rybę na obiad.
– Już wiem! – właściciel się ucieszył. – To ta miła, ładna blondynka.
– Nie, nie ta – dziad odpowiedział. A po namyśle dodał: – Chociaż też blondynka…