07.10 2024
Należy pukać jak się chce do kurnika wejść!
Babo, co ty wyrabiasz? Bez pukania wejść zamierzasz? – bratanek zaatakował, a baba się zdumiała. Do kurnika właśnie się udawała, celem wody świeżej kurom dania i sprawdzenia czy jajka jakiegoś nie ma przypadkiem.
– Należy pukać jak się chce do kurnika wejść – bratanek kontynuował. – Kury wtedy o wizycie twojej uprzedzone będą, nie przestraszą się i od drzwi odsuną.
Mądrość ową bratanek z książki „Kury moje hobby. Poradnik początkującego hodowcy” posiadł. Na imieniny ją dostał i teraz poucza, że ptaki te traktowania szczególnego wymagają, bo wrażliwe są i inteligentne. A powodem tego że jajek ostatnio mało niosą może być to, że baba i prawie bratankowa zły stosunek do nich mają.
– Nieprawda, zawsze z nimi rozmawiam gdy paszę im przynoszę – baba się broniła. – A prawie zięć mój to im nawet huśtawkę zrobił.
– Ja też z nimi gadam – prawie bratankowa dodała. – Mówię im na przykład, że jajeczka znosić mają…
– Nie o takie interesowne gadanie tu chodzi – bratanek nadal krytycznym był. – Serdeczniej należy. Że piórka ładne mają, albo że coś smacznego dostaną zaraz. A przytulacie je? Głaszczecie? Wcale! A zdało by się i po brzuszku pomasować, bo trudności jakieś w znoszeniu jaj może mają…
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Zaraz baba po poradnik ów sięgnąć zamierzała, ale prawie bratankowa pierwsza była. I później wiedzą chętnie się dzieliła.
– Faktycznie, kury przytulanie lubią i ton naszego głosu rozpoznają świetnie – rację bratankowi przyznała. – Czulej więc przemawiać do nich musimy. Ale nie wiem jak z tym głaskaniem zrobić. Kogut nie pozwoli, atakuje od razu jak tylko na wybieg czy do kurnika wejdę.
Babę też atakuje, chociaż ona do niego najczulej przemawia, a jak jedną kurę co w gnieździe siedziała akurat pogłaskać zamierzała, ta też ją podziobała.
Raz tylko szczęście baba miała. Szaro było, większość kur z kogutem na czele w kurniku już siedziała, ale trzy jeszcze po wybiegu chodziły. No to i baba tam weszła celem kur połapania i poprzytulania.
Z pierwszą łatwo poszło. Tyle że ona zadowoloną specjalnie nie była. Wyrywała się skrzydłami machając i gdacząc przeraźliwie. Drugą już prawie miała, gdy głos ludzki zza siatki ją dobiegł.
– Co pani wyrabia? – sąsiad zaintrygowany spytał.
– A nic takiego, kurę złapać próbuję – baba odparła i zaraz pomyślała, że do przytulania za nic się nie przyzna, bo wieś cała śmiać się z niej będzie.
– Dasz pani na piwo to pomogę – młody mężczyzna się zaoferował, a wiedząc wzrok baby niechętny zaraz dodał: – I w ramach tego łeb odetnę jej jeszcze…