
23.08 2021
Tydzień Baby: Kempingowe życie
Takie urlopowanie w drodze odpowiada babie bardzo. Z dziadem na ósmym kempingu już są w pogoni za dziełami sztuki, co to je dziad koniecznie sfotografować musi, a jak nie wolno to na własne oczy zobaczyć chociaż. Baba też przy okazji ogląda, a że zabytki na humor dziada dobrze działają, to i ów się zgadza na ten przykład żeby baba pola namiotowe nad morzem znajdowała.
Dzięki temu w Portofino byli. Jak tylko na kemping w pobliżu zajechali, pani w recepcji zaraz powiedziała, co by do Portofino samochodem jechać nie próbowali (dziad nie zamierzał wcale), że piękna droga na wycieczkę pieszą jest – pięć kilometrów wybrzeżem i parkiem krajobrazowym. To i dał się skusić…
Jak w piosence Przybylskiej, Umer i wielu innych baba się czuła i pod nosem sobie tę „Miłość w Portofino” nuciła, tak pięknie tam było. A i dziadowi udzieliło się widać, bo jak zawsze babę odgania, żeby w kadr mu nie wchodziła, sam ją zawołał, że zdjęcie robić zamierza. Szybko baba włosy przeczesała jedynie z żalem, że w plecaku pomadki żadnej nie ma, bo by ładniej wypadła. Do figury podeszła i by dziad widział, że interesuje się, tabliczkę informacyjną przeczytała. Odwróciła się z uśmiechem promiennym, ale dziad już też odwrócony był.
– No rób to zdjęcie – ponagliła, a on, że dawno zrobił.
– Jak? Tyłem przecież byłam – baba zaprotestowała.
– Nie szkodzi – dziad uspokoił. – O proporcje mi chodziło tylko…
Jedna przyjaciółka baby napisała, że ona to już wygody mieć musi, więc na kemping się nie nadaje. Zaraz baba ją zachęciła, że wygód wiele doświadcza, nawet więcej niż w domu. Baseny na kempingach niektórych są, grille, kuchnie wyposażone. A jak czas prania nastał, to nie tylko pralka była, ale i suszarka.
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
– Trzy i pół euro pranie takie kosztuje – chłopak z obsługi tłumaczył, ale wzrok dziada widząc zaraz na umywalki z czymś, co tarki dawne przypominało wskazał: – Można też w tym wyprać, za darmo…
Bystry był, bo zaraz zabójcze spojrzenie baby dostrzegł.
– Pralka lepsza oczywiście – szybko wyjaśnił.
– Lepsza? – dziad się zadziwił. – Mówi pan, że ta maszyna lepsza od żony mojej jest?
Na te słowa chłopak w popłochu uciekł.
Baba dzięki kempingom, to po włosku już rozumie nawet. Jak pod prysznicami dwie dziewczyny zatroskane były, zaraz zorientowała się, że obydwie szamponu zabrać zapomniały. No to baba swój użyczyła. Naturalny taki kupiła, z papai, pięknie owocami pachnący. Ubawił jakoś te Włoszki, widać takich nie mają.
Ledwo baba do namiotu wróciła, dziad o szampon poprosił.
– Albo nie, swój znajdę, ty dla blondynek znowu masz – zrezygnował.
– Mam super szampon z papai i dla wszystkich jest – baba wyjaśniła. – Dwie Włoszki, brunetki, włosy nim przed chwilą myły…
– Czytać umiem, to wiem dla kogo – dziad przy swoim się upierał. – Dla blondynek angielskich też może być…
Całą etykietę baba przeczytała i nic.
– No dla kogo niby instrukcja taka? – dziad palcem na nakrętkę wskazał. A tam baba w językach dwóch przeczytała: „Nie spożywać”…