24.06 2024
Jak Euro życiu rodzinnemu szkodzi. I sklepowemu też
Kolejka w sklepie długą bardzo była, a baba po wino stała właśnie, bo urodziny jej przypadały.
– Patrz pani, pijaki same przyszły, na mecz alkohole kupować będą – sąsiadka, co za babą stała cicho skomentowała. I zaraz zgadywać zaczęła, który piwo nabędzie, a który wódkę, albo i wino nawet.
– Bezbłędnie pani trafia – baba się odezwała, bo jakoś tak czuła, że coś powiedzieć musi, a poza tym nieswojo też się czuła, że za chwil parę i ona o wino poprosi.
– Co tam trafiam, ja tam znam tych pijaków wszystkich, patrz pani, żadna kobieta po wódkę nie stoi – po tych słowach baba z kolejki się wycofała, że po meczu wróci, wytłumaczyła.
Ale jak ze sklepu wychodziła inna sąsiadka ją zatrzymała.
– Róże piękne takie pani w tym roku ma – pochwaliła niesłusznie całkiem, bo sarny wszystkie pączki pozjadały, krzak jedynie różowy został, z daleka widoczny. No to baba o sytuacji tej przykrej opowiedzieć musiała. W tym czasie specjalistka od gustów alkoholowych do lady doszła. Bułki i mleko nabyła, a na koniec dodała:
– I coś na mecz, winko niech będzie…
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
U przyjaciółki baby piłkarskie zmagania awanturę rodzinną wywołały. Na 60. rocznicę ślubu rodziców jechać z mężem miała, a ów od początku kręcił. Żeby w sobotę jechać, bo na drogach luźniej będzie, przekonywał.
– To ponad 300 kilometrów jest, nie możemy na sam obiad zjechać, mamie pomóc powinnam – przyjaciółka zgody nie wyrażała, bo wiedziała, że nie o luz na drodze chodzi, a o mecz Polaków z Austriakami.
W piątek mąż jednak źle poczuł się bardzo. Że leżeć musi, oświadczył, bo temperatura 37 stopni o kreski dwie przekroczyła. W głowie szumiało mu ponadto, co zwiastować początek choroby poważnej miało.
– Same jedźcie – do żony i córki głosem zbolałym się zwrócił. – Jak nie przejdzie, wieczorem do Bartka zadzwonię.
To i pojechały, a przyjaciółka z wyrzutami, że męża w niedoli takiej zostawia i niepewna czy ów o pomoc przyjaciela Bartka poprosi, co w życiu zawodowym lekarzem jest.
Gdy tylko próg domu rodziców przekroczyły, zaraz do męża zadzwoniła.
– Dojechałyśmy szczęśliwie, tu dobrze wszystko, a jak ty się czujesz? – troskliwie spytała. – Nie słyszę głośniej mów – mąż w komórkę krzyczał.
– Masz gorączkę? Do Bartka dzwoniłeś? – żona też w krzyczeć zaczęła. – I ścisz ten cholerny telewizor!
– Nie mogę! – odpowiedź taka padła, że przyjaciółkę strach obleciał, że mąż siły nawet nie ma, aby po pilota sięgnąć. Zaraz wyjaśnienie padło jednak: – Barman się nie zgodzi…