25.05 2024
Claire Marie: Porozmawiaj ze swoją chorobą
Porozmawiaj ze swoją chorobą! Z Claire Marie, autorką książki „Duch chorób”, rozmawia Dora Rosłońska.
Często się zdarza, że osoba wykształcona i zanurzona w świecie medycyny akademickiej szuka rozwiązań poza nauką. Dlaczego profesjonaliści medyczni sięgają do medycyny niekonwencjonalnej?
Claire Marie: Trudno mi mówić o innych, jednak myślę, że medycyna konwencjonalna – podobnie jak wiele innych praktyk – ma swoje ograniczenia. Dlatego inteligentny lekarz kliniczny obserwuje je i stara się być ich świadomy. Z drugiej strony czasami to nie umysłem szukamy nowych rozwiązań, a na medycynę trafiamy przez przypadek. Dotkliwie zraniłeś plecy i leczył cię osteopata, słyszysz o sąsiadce chorej na raka i depresję, której szaman pomógł odnaleźć nadzieję, trafiasz na książkę, która zmienia twoje spojrzenie na świat… i nagle taki naukowiec otwiera się na inny sposób istnienia w świecie. W nieco niegrzeczny sposób często powtarzam, że szamanizm nie odpowiada na pytania.
Pomaga jednak zadać te pytania, dzięki którym otwierasz swoje serce i duszę… W „Duchu chorób“ nie odpowiadam na pytania, zachęcam jednak czytelnika do otwarcia umysłu na marzenia, na wyobraźnię…
W kulturze zachodniej choroba jest niezwykle powszechna. Niemal każdego dnia spotykamy się z nią w różnym stopniu. Czy twoja książka może pomóc chorym ludziom i ich rodzinom?
Claire Marie: Mam nadzieję, że ona pomoże ludziom! Po tym wszystkim, co wycierpiałam, żeby ją napisać! Jest delikatna, bo się nie narzuca, bo jest napisana od serca, jest trochę magiczna, bo zabiera czytelnika w wewnętrzną podróż, która dla każdego będzie inna…
W pewnym sensie łatwiej jest o niej mówić teraz, gdy książka jest już na rynku. Wiele osób przychodzi do mnie na konsultację po jej lekturze i widzę w jaki sposób ona do nich przemawia. Mogę powiedzieć, że kiedy ludzie przewlekle chorzy czytają tę książkę, coś w nich wreszcie czuje się „widziane, zobaczone”. Otwiera się pewna przestrzeń, w której do tej pory żyli samotnie i wreszcie czują się gotowi, aby się nią dzielić i kontynuować jej eksplorację. Uważam więc, że „czytanie mojej książki jest jak wejście w przygodę”…
By ją napisać porzuciłaś dawne życie, zostawiając za sobą wszystko, nawet rodzinę. Co takiego w tym projekcie sprowokowało tak bezkompromisową decyzję? Czy było warto?
Claire Marie: Tak naprawdę wszystko działo się stopniowo. Najpierw przyszedł do mnie pomysł napisania książki o Duchu chorób. Potrzebowałam miesięcy, żeby zrozumieć, jak do tego podejść. W końcu stworzyłam protokół badawczy i trzeba było się nim podzielić ze światem, by ludzie się nim zainteresowali.
W tym samym czasie właściciel domu, w którym żyłam od dwudziestu lat, postanowił go sprzedać. Powiedziałam więc sobie: „Dobrze, wyruszam w drogę, zostanę nomadką, by napisać książkę“. Udałam się do Grecji, by poznać Boga greckiej medycyny, potem do Nepalu, gdzie zastała mnie pandemia Covidu… Przez trzy lata egzystowałam bez domu… W pewnym momencie pomyślałam: „Byłaś trochę szalona, Claire, żeby to zrobić, odejść w ten sposób, studiować Ducha Chorób, nie mając Ziemi, z którą mogłabyś się połączyć. Szamani zawsze są połączeni z Ziemią, nie mogą bez niej pracować.”
Więc tak, to było szalone, ale zrobiłam to. Bez wątpienia była ta największa przygoda mojego życia… I było warto! Bo kiedy czuję otwartość, jaką ta książka powoduje, i spotykam ludzi, którzy dzięki lekturze czują się mniej samotni, wtedy stwierdzam: „Tak, wszystkie moje łzy były tego warte”. ..