Na ostatniej prostej przed świętami


Na święta to u mnie rzeżucha jedynie gotowa jest – baba z koleżankami refleksją taką się podzieliła. – Porządki leżą, zakupy w niewielkim stopniu poczynione jedynie. Okna umytymi na pewno już nie zostaną, bo zaraz za pieczenie pasztetów brać się muszę.

– Jedno umyte mam, przez wnuka, aż błyszczy, ale dwa dni mu to zajęło – przyjaciółka dodała. – Ubzdurał sobie, że najlepiej będzie chusteczek do czyszczenia okularów użyć, to i tyle czasu mu zeszło. Za następne okna już się nie bierze… A tu wiosna taka się zrobiła, że za ogród brać się trzeba, a nie rozdwoję się przecież.

Babie do głowy przyszło, że ona to nawet nie dwoić, ale i troić się musi, bo takie zwierzęta o świętach nadchodzących nic nie wiedzą. Jeść chcą i czysto mieć też. No, ale jajka na Wielkanoc kury ładnie znoszą, więc baba martwić się nie musi, że ceny owych rosną. O koty baba za to się martwi, bo włóczęgi swoje rozpoczęły i polowania różne. Jedzeniem tylko do domu zwabić je można, Rudolfa zwłaszcza.

– Rudolf, obiadek! – baba codziennie nawołuje, aż dziad uwagę zwrócił, że wieś cała jej głos słyszy pewnie. Ale działa, kot wyłania się gdzieś z krzaków nad stawem, gdzie pewnie na rybki czyha. Najbardziej się baba denerwuje, gdy na ptaszki łypie i gonić je próbuje. W tym sezonie jak dotąd bezskutecznie na szczęście.

– Lubisz ty babo tego Rudolfa, co? – sąsiadka co nawoływania jej codzienne słyszy w sklepie spytała. – Fajny jest?


Podoba Ci się Tydzień Baby?

INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


– O, łobuz straszny! – baba odparła. – Cały dzień gdzieś się szwenda, nerwy tracę. Ale jak się wieczorem przytuli, to człowiek wszystko mu wybacza.

– Do ciebie się tuli, a nie do dziecka? – sąsiadka jakby się zadziwiła, a w babę złość wstąpiła, że w jej miłość do zwierząt wątpi.

– Do dziecka też, ale do mnie częściej – z dumą baba zaznaczyła. – Pieszczoch z niego, do dziada nawet się łasi…

To „nawet” stąd się wzięło, że dziad do czasu Rudolfa deklarował zawsze, że kotów to on nie lubi, a teraz często nawet razem w fotelu przesiadują. Prawie zięć za to wszystkie koty lubi, tyle, że nie bardzo kiedy bawić się z nimi może. Robotny taki jest, że jak w ogródku czegoś nie kopie właśnie, to drzewka owocowe sadzi. A jak zakupy ciężkie są, to babę wyręcza i sam do sklepu chodzi.

– Kolejka była – oświadczył, gdy z torbami wrócił.

– Jacyś znajomi? – baba spytała, bo ploteczki ze sklepu bardzo lubi.

– Sąsiadka jedna – odpowiedział i dodał: – Nie wiem tylko dlaczego do mnie „panie Rudolfie” mówiła…

Tekst: Kamilla Placko-Wozińska

Moja Harmonia Życia – czytaj najnowszy numer!

Dodaj komentarz