12.01 2023
Czy to źle siedzieć pod kocykiem komfortu?
Agata Komorowska, coach, pisarka, pełnoetatowa mama czwórki dzieci. Kobieta, która przeszła własną drogę przez depresję do spełnionego i szczęśliwego życia w rozmowie z Anną Dolską.
Czytając pani najnowszą książkę, odczytałam wprost, że już brak motywacji do wychodzenia ze strefy komfortu można nazwać kryzysem. Czy to źle tak sobie bezpiecznie siedzieć pod kocykiem komfortu?
Jeśli jest ci z tym dobrze, to być może masz czas wyciszenia, refleksji, regeneracji i zbierania sił. Być może to jest bardzo pozytywna strefa komfortu. Nie ma co dopatrywać się w swoim aktualnym stanie czegoś złego, tylko dlatego, że inni tak to widzą. Każdy z nas jest inny, każdy jest na innym etapie swojej podróży. Kryzys zaczyna się wtedy, kiedy ta strefa komfortu jest dla nas destrukcyjna. Zamiast nabierać sił, odkrywać siebie, coraz bardziej siebie negujemy, żeby przetrwać w czymś, co jest dla nas szkodliwe. Jeśli jestem w związku z kimś, kto jest dla mnie toksyczny, to niejednokrotnie opuszczenie tego związku wydaje się bardziej przerażające niż pozostawanie w nim. Pozostajemy, bo jest to znane zło, które stało się „strefą komfortu”.
Nie odchodzimy, bo zrobienie kroku w nieznane budzi lęk, więc racjonalizujemy pozostawanie „dobrem dzieci”, obiecujemy sobie, że odejdę kiedy: znajdę lepszą pracę, odłożę więcej pieniędzy, dzieci skończą szkołę… Ta wyliczanka nigdy się nie kończy. W takich okolicznościach pozostawanie w strefie komfortu staje się poważnym kryzysem. Nie musi to dotyczyć tylko związku. Jeśli niczego nie osiągam, nigdzie nie zmierzam, nie nadaję mojemu życiu żadnego sensu, to oczywiście nic nie muszę, przed nikim nie odpowiadam, nie muszę dotrzymywać zobowiązań, mogę spać do dwunastej i polerować podłogi trzy razy dziennie, ale w głębi duszy czuję ogromną, lodowatą, czarną dziurę. Każdy z nas ma swoje powołanie. Każdy jest tutaj po coś. Jeśli opierasz się przed realizacją tego planu, to czujesz, że w środku umierasz i to jest kryzys.
Dlaczego zdecydowała się pani przedstawiać sytuacje kryzysowe na przykładzie własnych doświadczeń? Rozumiem, że to jest bardziej wiarygodne, ale czy łatwo jest wpuszczać obcych ludzi do własnego domu?
Dla mnie tak. Piszę o tym, o czym chcę. Nie poruszam tematów, których poruszać nie chcę, a takie też są. Przykłady, które podaję w książce są tematami, o których mogę mówić. Moje dzieci wyraziły na nie zgodę, ja sama mam na nie wewnętrzną zgodę. Moją siłą jest moja autentyczność. W książkach piszę jak jest, nie kreuję się na kogoś, kim nie jestem. Moi czytelnicy za to właśnie mnie cenią. Mam takie same problemy jak oni. Nie jestem jakąś panią na piedestale, tylko zwykłą Agatą, która zmaga się z takim samym życiem jak ty czy oni. Ja tylko trochę inaczej do tych problemów podchodzę i tym podejściem się dzielę. Jeśli komuś to pomaga, to super.
Czytaj również: Witamina C i jej cudowne właściwości
Może właśnie po to mnie się to przydarzyło, żebym mogła moim doświadczeniem podzielić się z kimś, kto potrzebuje inspiracji. Osobiście znam wielu specjalistów, którzy głoszą teorię, ale wcale osobiście jej nie praktykują. Znam psychologów i terapeutów, którzy leczą innych, ale nie widzą, że ich własne życie się wali, że sami potrzebują pomocy. Znam prawników, którzy postępują niezgodnie z prawem. Znam pedagogów, którzy nie znoszą dzieci, lekarzy, którzy nie lubią ludzi. Dla mnie najważniejszy jest człowiek i jego autentyczność. Po angielsku jest takie ładne powiedzenie „walk the talk”, czyli w wolnym tłumaczeniu „podążam ścieżką, którą głoszę”.
To sprawia, że jestem wiarygodna. Nie wstydzę się moich porażek i błędów, nie dbam o wizerunek perfekcyjnej matki, kobiety, pisarki, influencerki. To są iluzje. Te iluzje często dobrze się sprzedają, ale ja tak nie umiem i nie chcę. To mój wybór. Moje najważniejsze wartości to autentyczność i wewnętrzny spokój. Kiedy jestem autentyczna, jestem spokojna, bo nie muszę pamiętać, co komu nawciskałam i pilnować, żeby się nie wyłożyć na tych swoich konfabulacjach. Dla mnie życie w prawdzie jest łatwe i z łatwością się nim dzielę. To moja siła.