24.02 2022
Jak podsycać ogień w związku?
Jak podsycać ogień w związku? Z Zosią i Dawidem Rzepeckimi, nauczycielami tantry dla par, rozmawia Daria Olzacka.
Jesteście parą od wielu lat, rodzicami, uczycie o miłości. Na spotkaniu autorskim w Poznaniu mówiliście, że nie sztuką jest zdobywać co chwila nową osobę, a sztuką jest, by ,,ogień płonął w długotrwałym związku”. Jak po latach związku mieć i czuć prawdziwą, soczystą miłość , która nie jest tym samym co zauroczenie czy zakochanie?
Kiedy kogoś poznajemy, wiele rzeczy dzieje się samo. Jesteśmy sobą zafascynowani, chce nam się spędzać wspólnie czas, dużo rozmawiamy, przytulamy się i uprawiamy często seks. Warto wiedzieć, że za ten stan odpowiedzialne są hormony, głównie z grupy fenyloetyloamin. Niczym pobudzające narkotyki powodują w nas stan euforii. Jednak ten etap po jakimś czasie mija.
W książce (,,Życie seksualne rodziców” – przyp. red.) opisujemy dokładnie ten proces, który wraz ze stażem każdej pary przechodzi w kolejne fazy. Z czasem taka początkowa namiętność po prostu zanika. Pojawiają się inne emocje, bywa, że trudne. Tak wygląda statystyka. Ale tak nie musi być. Okazuje się, że jeśli do związku podejdziemy rozwojowo, to uczucie, które jest między nami, zamiast zamierać, może się rozwijać.
Czytaj również: UZDRAWIAJĄCY PULS ZIEMI, CZYLI REZONANS SCHUMANA
Podobnie jest z namiętnością. Ona po prostu dojrzewa. Cała tajemnica tkwi w codziennej pielęgnacji naszej relacji. Czyli nie kwiatki na urodziny czy walentynki, ale codzienne buzi na dzień dobry i dobranoc, nawet jak już ze sobą jesteśmy 30 lat. Miłość karmi się czułością. To nie jest romantyczny afekt z Hollywood, ale spokojne przytulenie na kanapie, złapanie się za dłonie, powiedzenie sobie, że się jest dla siebie ważnym, słuchanie siebie wzajemnie bez ceny.
Tych drobnych aspektów jest wiele, ale to właśnie one budują układankę wielkiej miłości na lata. I co ciekawe, są taką emocjonalną grą wstępną do spotkania w łóżku.
Kiedy przez cały czas jesteśmy ze sobą blisko, pozostaje tylko krok, aby się ze sobą głęboko i namiętnie spotkać w sypialni. A jeżeli jesteśmy zajęci ogarnianiem życia, obowiązków, dzieci, a nasza relacja jest na końcu, wtedy trudno się spodziewać, że oto nagle po całym dniu pracy, rzucimy się sobie w ramiona, tak jak to było na początku relacji.
Opisane przez was w książce trzy potężne filary udanego związku wydają się być receptą. Czy jest szansa na odbudowę relacji, jeśli ludzie mocno oddalili się od siebie?
Dopóki po obu stronach istnieje taka chęć, to tak. Kiedy na warsztaty przyjeżdżają pary, wiele z nich jest w potężnym kryzysie. Często z nikłym promyczkiem nadziei. Ale dla nas to wielkie światło, bo wiemy, że już mały płomyk może rozświetlić ciemności w dużym pomieszczeniu. Na tym da się odbudować więź. Oczywiście nie zawsze jest taka szczera wola po obu stronach, ale jeśli jest, to naprawdę da się wiele zrobić.