13.10 2018
Wyśmiewanie dzieci to odrzucenia przez rówieśników
Wyśmiewanie dzieci to jedna z najbardziej dotkliwych form odrzucenia przez rówieśników. Zdarza się dosłownie na każdym poziomie edukacji. Bardzo trudno poradzić sobie z nim, zwłaszcza że jego przyczyny tkwią zazwyczaj zupełnie gdzie indziej, niż można by się spodziewać. Przed nami kolejny rok szkolny. Bądźmy czujni.
Tekst: Marta Melka-Roszczyk
Zdjęcie: pixabay.com
Szesnastoletni Adam był uczniem pierwszej klasy gimnazjum. Od kilku lat nie dostawał promocji do klasy drugiej. Miał bardzo duże trudności w kontaktach z rówieśnikami. Praktycznie nie chodził do szkoły, co było jedną z przyczyn powtarzania klasy. Adam odczuwał bardzo silny stres, który nie pozwalał mu chodzić do szkoły i uczyć się jak jego rówieśnicy. Z kolei sam w domu nie był w stanie przyswoić materiału czy odrobić lekcji. Nawet najprostszą wiedzę przyswajał z bardzo wielkim trudem. Kilkakrotnie korzystał z nauczania indywidualnego, jednak ono również nie przynosiło skutku. Adam ciągle bardzo bał pojawiać się w szkole, przychodził nieprzygotowany, a jego izolacja pogłębiała się. Psychiatra i psycholog zdiagnozowali u niego fobię szkolną.
Na pierwszą wizytę Adam przyszedł z mamą. To ona głównie mówiła o całej sytuacji. Syn od czasu do czasu potakiwał lub zaprzeczał. W trakcie całego spotkania był wyraźnie skrępowany i wycofany. Nie chciał patrzeć przed siebie, miał spuszczoną głowę. Był bardzo zaniedbany. Miał brudne ubranie, tłuste włosy, problemy z cerą.
Matka Adama wyglądała zwyczajnie, była na swój sposób zadbana. Chętnie odpowiadała na pytania, chciała przedstawić sytuację na tyle dokładnie, abym dostała wszystkie potrzebne informacje. Przedstawiła szczegółowo dokumentację syna, opowiadała o wszystkich jego problemach. Ona i Adam zgodnie twierdzili, że chłopiec nie pojawia się w szkole z powodu bardzo złych relacji z rówieśnikami. Koledzy szydzili z niego, wyśmiewali z powodu wyglądu, sposobu zachowania. Adam miał dodatkowe trudności również dlatego, że w klasie nie było nikogo w jego wieku.
Był znacznie starszy od pozostałych uczniów, co część wykorzystywała jako pretekst, aby się z niego pośmiać. Chłopiec nie dawał sobie z tym rady. Przed każdym wyjściem do szkoły dostawał silnego ataku paniki. Ponieważ taka sytuacja utrzymywała się od kilku lat, był już kompletnie zniechęcony do jakiejkolwiek pracy nad zmianą.
Zwróciłam szczególną uwagę na pewną rzecz: matka Adama ciągle podkreślała, że jej syn jest bardzo inteligentny, ma wielkie humanistyczne zdolności i powinien zostać prawnikiem. Niestety, kolejne spotkania pokazały, że Adam nie ma takich zdolności, o jakich mówiła jego mama. Był nastolatkiem o bardzo przeciętnych predyspozycjach, z małym rozeznaniem w otaczającym świecie.
Rodzice nie chcieli zaakceptować, że syn nie spełni ich oczekiwań. Ojciec Adama miał wykształcenie zawodowe, matka wyższe. Oboje wiele razy mówili chłopcu, że mogliby zajść zawodowo i naukowo znacznie wyżej, gdyby mieli takie możliwości jak on. Ich zdaniem teraz jest łatwiej, istnieją lepsze warunki do przyswajania wiedzy. Matka Adama myślała o kolejnym kierunku studiów. Podczas spotkań z Adamem miałam z nią bezpośredni kontakt i odczuwałam wyraźnie, że ona sama również mocno przecenia swoje możliwości.
Rodzice Adama pochodzili z mniejszej miejscowości. Przyjechali do Poznania, aby poprawić swoją sytuację materialną. Na początku nie mieli zbyt wiele, zatem Adam przez kilka lat mieszkał z dziadkami, rodzice odwiedzali go w weekendy. Matka znalazła pracę biurową i zaocznie uzyskała wyższe wykształcenie, co pomogło jej awansować. Ojciec ciągle pracował fizycznie.
Adam nie mógł się prawidłowo rozwijać. Jego najbliżsi zupełnie nie akceptowali go takim, jakim jest. Nie dawali mu szansy na rozwijanie swoich pasji i zainteresowań. Wpatrzeni w wizję swoich własnych niespełnionych ambicji chcieli, aby syn spełnił ich oczekiwania.
Gdy Adam miał cztery lata, rodzice przywieźli go do Poznania. Pierwsze lata szkoły podstawowej układały się zupełnie dobrze. Problemy zaczęły się w szóstej klasie. Rodzice nie mogli zrozumieć, dlaczego chłopiec przestał się uczyć. Matka zapisywała go na konkursy tematyczne, olimpiady, jednak Adam nie odnosił żadnych sukcesów. Oboje z ojcem nie wiedzieli, dlaczego syn nie rozwija się tak, jak tego oczekiwali. Nie kryli swojego zawodu jego postawą.
Już wtedy Adam zaczął się wycofywać we własny świat. Nie nawiązywał kontaktów z rówieśnikami, jakby nie chciał mieć z nimi w ogóle do czynienia. Gdy pojawiał się z klasie, koledzy dokuczali mu, śmiali się z jego wyglądu, złych ocen, zachowania. W chłopcu zaczął narastać lęk przed tym, co może go spotkać następnego dnia.
Gdy Adam trafił do mojego gabinetu, nie chodził do szkoły w ogóle. Groziło mu wydalenie z placówki. Po kilku miesiącach intensywnej terapii udało mu się znaleźć miejsce w innej szkole z mniejszymi wymaganiami. Już nie miał ambicji, aby mieć jak najlepsze oceny z przedmiotów humanistycznych, natomiast zaczął rozwijać swoje zdolności. Podobnie jak wujek, chciał mieć warsztat samochodowy.
Rodzicom Adama bardzo trudno było pogodzić się z tym, że syn nie zaspokoi ich ambicji. Podejrzewali, że stoję do nich w opozycji, namawiam syna do lenistwa naukowego i wypleniam z niego wyższe idee. Zmienili zdanie, gdy zobaczyli, że Adam nie tylko uzyskał promocję do następnej klasy, ale zaczyna także spotykać się z kolegami i zapraszać ich do siebie. Uznali wtedy, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Dzieci czy nastolatkowie, którzy nie znajdują uznania i akceptacji u swoich rodziców, nie będą mogli nawiązywać normalnych i zdrowych więzi z rówieśnikami.
Adam nie mógł się prawidłowo rozwijać. Jego najbliżsi zupełnie nie akceptowali go takim, jakim jest. Nie dawali mu szansy na rozwijanie swoich pasji i zainteresowań. Wpatrzeni w wizję swoich własnych niespełnionych ambicji, chcieli, aby syn spełnił ich oczekiwania.
Tym, co potwierdziło mój sukces terapeutyczny, był widok Adama podczas zeszłych wakacji: szedł za rękę z dziewczyną przez park. Zobaczyłam szczęśliwego nastolatka, zupełnie innego niż ten, który przyszedł do mojego gabinetu. Mijając mnie powiedział: „Dzień dobry!”, wesoło się przy tym uśmiechając. Byłam bardzo zadowolona, że w końcu jest szczęśliwy i taki jak jego rówieśnicy. Kluczem do sukcesu była akceptacja jego słabości nie tylko przez niego samego, ale przede wszystkim przez rodziców oraz rozwój jego mocnych stron.
Niestety, wielu rówieśników Adama znajduje się w podobnej sytuacji. Rodzice zwracają zbyt małą uwagę na to, co rzeczywiście chcą robić ich pociechy. Niekiedy niemal na oślep zapisują je na ogrom dodatkowych zajęć lub też oczekują wyłącznie wzorowych wyników w nauce. Zapominają, że brak akceptacji w domu rodzinnym przenosi się na rzeczywistość szkolną i rówieśniczą.
Dzieci czy nastolatkowie, którzy nie znajdują uznania i akceptacji u swoich rodziców, nie będą mogli nawiązywać normalnych i zdrowych więzi z rówieśnikami.
Na drugim krańcu znajdują się rodzice, których – niestety – przybywa. To osoby, które przez nadmiar własnych zajęć zawodowych nie mają kiedy nawiązać zdrowej relacji z własnym potomstwem. Wiecznie zabiegani i nieobecni są kompletnie nieosiągalni dla swoich pociech. W takich rodzinach nie ma miejsca na szczerą rozmowę, wsparcie czy zrozumienie. Rodzice i dzieci oddalają się od siebie, przez co u pociech maleje poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości.
Inną grupą dzieci są te, w których domach panuje trudna i traumatyczna sytuacja. W rodzinach dysfunkcyjnych zaniedbywane są podstawowe potrzeby ich najmłodszych członków, ale oni sami na ogół wstydzą się poinformować o tym kogokolwiek. Często są wycofani, izolują się po to, aby nikt nie mógł mieć wglądu w ich bardzo skomplikowaną sytuację. Poczucie wstydu i pewnej ułomności prowokuje innych do dokuczania i wyśmiewania.
Nie jest łatwo radzić sobie z takimi sytuacjami. Nauczyciel musi być w sprawach tego typu niezwykle delikatny i taktowny. Jedynie dokładne rozeznanie i diagnoza całej sytuacji pozwolą na jakikolwiek postęp. Jeśli nauczyciel zdobędzie taką wiedzę, wówczas będzie w stanie we właściwy sposób pomóc uczniowi.
Poznanie relacji rodzinnych pozwoli nauczycielowi nie tylko zrozumieć położenie ucznia, ale również pozyskać jego zaufanie i szacunek. Dzięki zdobytemu w taki sposób autorytetowi, wychowawcy wiele razy pomogli uczniom w wyborze właściwej terapii i pozytywnym rozwiązaniu sytuacji.
Pozostaje jeszcze kwestia oprawców ucznia. Czasami dokucza cała klasa, ale na ogół jednak robi to tylko kilka osób. W każdym przypadku należy bezwzględnie reagować na wszelkie próby agresji i dyskryminacji. Przy każdej okazji trzeba również jasno wypowiadać swoje zdanie w tej kwestii. Tylko wtedy, gdy nauczyciel zdecydowanie okaże swoją dezaprobatę dla agresywnych zachowań, zyska na tyle duży szacunek uczniów, że podążą wskazywaną przez niego drogą.