Moda świadoma, czyli co znaczy ubrać się etycznie?


Mniej niż połowa używanych ubrań trafia do ponownego użycia lub recyklingu, gdy nie są już potrzebne, a tylko 1% jest poddane recyklingowi do nowej odzieży, ponieważ technologie, które umożliwiłyby recykling odzieży do pierwotnych włókien dopiero zaczynają się pojawiać.

 

Tekst: Kalina Olejniczak
Zdjęcie: Daria Mielcarzewicz

 

Przed rokiem, w lokalu przy Głogowskiej 27 w Poznaniu powstała Po-Dzielnia, Centrum Ekonomii Współdzielenia. Przez ten czas miejsce mocno wrosło w krajobraz stolicy Wielkopolski, a co najważniejsze, stało się inspiracją wielu podobnych inicjatyw w całej Polsce.

 

Miejsce to wyrosło na bazie doświadczeń grupy entuzjastów ruchu zero waste, którzy wcześniej działali przy poznańskich giveboksach. Te szafy do dzielenia się przedmiotami zaczęły powstawać w przestrzeniach publicznych miasta już w 2016 r. Chodziło o stworzenie możliwości przekazywania sobie niepotrzebnych już ubrań, bibelotów, książek czy sprzętu AGD, po to, by zamiast trafić na śmietnik, mogły one posłużyć kolejnym użytkownikom. Popularność szaf szybko rosła, jednak okazało się, że większość z nas chętnie oddaje, ale mniej chętnie bierze. Szafy przestały wystarczać, stawały się często miejscem pozbywania się, ujawniły ogromny nadmiar, w jakim żyjemy. Okazało się, że dla wielu ludzi pozbycie się rzeczy stanowiło pretekst do tego, by natychmiast ruszyć na kolejne zakupy. A przecież nie o to chodzi…

 

Jednym z głównych motywów ruchu zero waste jest nawoływanie do redukcji, odmawiania, refleksji nad tym, ile tak naprawdę do życia potrzebujemy. Dotyczy to właśnie m.in. świata mody.

 

Przemysł modowy należy bowiem do najbardziej zanieczyszczających środowisko. Chodzi tu zarówno o generowanie odpadów poprzez nieustającą wymianę odzieży (nakręcaną przez machinę reklamową potrzebę posiadania nowego), zużycie surowców, wody, chemikaliów, niszczenie bioróżnorodności poprzez monokulturowe uprawy wspomagane pestycydami. By wyrosnąć, kilogram bawełny potrzebuje tyle wody, ile jedna osoba przez 2,5 roku. A jeden t-shirt z takiej bawełny mamy na sobie średnio kilkanaście razy. A wszystko po to, by na moment „poprawić sobie samopoczucie”. Reklamy typu: Nie możesz kupić szczęścia, ale możesz kupić sobie buty” towarzyszą nam od lat i nie wydaje się, by szybko miało się to zmienić.

 

Większość z nas dba o swój atrakcyjny wygląd i nie zamierza przestać. Czy jednak musi być to związane ze ślepym podążaniem za trendami, ciągłym kupowaniem i wymianą garderoby co najmniej raz w sezonie. Czy moda może być etyczna?

 

Wolontariusze Po-Dzielni przygotowali sesję zdjęciową, na której prezentują odzież przyniesioną na wymianę. Na zdjęciu Kalina Olejniczak.

Pytanie to bardzo mocno wybrzmiało przed kilku laty, gdy w katastrofie w kompleksie RanaPlaza w Bangladeszu zginęło ponad tysiąc pracownic, szyjących ubrania dla bogatych mieszkanek Północy. Warunki ich pracy i wynagrodzenia nagle stały się przedmiotem dyskusji i powodem do wstydu dla koncernów odzieżowych oraz ich klientów. Narodził się ruch slow fashion i fair fashion zwracający uwagę na to, co nosimy. Lepiej mieć mniej, ale zachować godność, podkreślały inicjatorki ruchu i popierający ich projektanci na czele ze Stellą McCartney. Ikona mody punk Vivien Westwood zaczęła natomiast jawnie krytykować cały modowy przemysł, jako targowisko próżności, zupełnie ślepe na problemy świata, jaki nas otacza.

 

Wreszcie staje się coraz jawniej wyrażanym przekonanie, że w dobie kryzysu klimatycznego musimy zmienić nasze myślenie o ubieraniu się i posiadaniu ogólnie.

 

Co to może oznaczać w praktyce? Podczas wykładów i warsztatów realizowanych w Po-Dzielni, a poświęconych etycznej modzie pt. „Przed zakupem zapoznaj się z treścią ulotki – czyli jak kupować ubrania odpowiedzialnie” padało wiele rozwiązań. Anna Pięta, strateżka ds. zrównoważenia w modzie mówiła o wyzwaniach, z jakimi zmaga się branża odzieżowa, tłumaczyła, co oznacza pojęcie odpowiedzialny biznes tekstylny i jakie są wizje na przyszłość w świecie sprawiedliwej mody.

 

Marta Karwacka, socjolożka i ekonomistka od kilkunastu lat zajmująca się problematyką zrównoważonego rozwoju podkreślała, że mierzenie dobrobytu wskaźnikiem nieograniczonego wzrostu ekonomicznego rzeczywiście nie służy już ani ludziom, ani planecie. Podczas kawiarenki naprawczej adepci krawiectwa pod okiem Krystyny Perz zwężali i skracali ubrania, a fachowcy z Dr. Shoes uczyli, jak dbać o obuwie.

 

Ten problem ma wymiar globalny. W skali europejskiej natomiast ilość ubrań zakupionych na osobę wzrosła o 40% w ciągu zaledwie kilku dekad.

 

W 2018 r. Unia Europejska przyjęła pakiet dotyczący gospodarki o obiegu zamkniętym, który przewiduje, że najpóźniej w 2025 r. musi być wprowadzona selektywna zbiórka odzieży i jej przetwarzanie. Czas najwyższy więc na zmianę, bo przemysł modowy wytworzył tyle produktów, że na co najmniej kilkanaście lat mógłby teraz zamknąć produkcję.

 

 

[recent_posts category=”all”]

Dodaj komentarz