Łukasz Krasoń. Tytan wewnętrznej siły i optymizmu


Jedynym sposobem na zniszczenie iluzji, że coś jest niemożliwe, jest ruszenie z impetem naprzeciw temu złudzeniu i rozbicie go na tysiąc kawałków! Mamy w sobie możliwości i moc, aby urzeczywistnić to, czego chcemy. Tylko kurczowe trzymanie się starych i sztywnych przekonań może nas odwieść od cudów, które są w zasięgu ręki.

 

Tekst: Piotr Zawiliński

 

Takim właśnie nieugiętym, zdeterminowanym człowiekiem jest Łukasz Krasoń, mówca motywacyjny, spełniający się marzyciel, niestrudzony tytan walki o to, aby wycisnąć z życia jak najwięcej, aby pozostawić po sobie inspirację i natchnienie. Przemawiał na jednej scenie, inspirując ludzi m.in. z Brianem Tracy, Kevinem Hoganem, Sebastianem Kotowem czy Jurkiem Owsiakiem. Jest żywym obrazem tego, że „gorzej być nie może”, a mimo to zaraża uśmiechem i radością z życia.

 

Człowiek pełen pozytywnego nastawienia i życiowej siły. Jego misja to tworzenie i inspirowanie ludzi poprzez ekscytujące przemówienia, po których percepcja i wizja świata jego słuchaczy zmienia się diametralnie. Zwykł zawsze mówić, że ,,przeważająca część jego życia jest rzuceniem wyzwania obecnej wersji świata”. Łukasz prowadzi rozmowę z Piotrem, który zbiera materiały do książki, a on jest jednym z głównych bohaterów. Łukasz Krasoń charakteryzuje swój sposób na życie, mówiąc, że szkoda mu czasu na narzekanie, że głęboko wierzy, iż do czerpania radości z życia nie potrzebujemy być idealni, a nasza siła jest bliżej niż nam się wydaje.

 

Przeczytaj proszę tę historię opartą na rozmowie z Łukaszem.

 

Sanatorium

W zaciszu górskiego kurortu, gdzieś z dala od miast, ciągłego gadania przez telefon, serfowania w Internecie czy oglądania telewizji można z pewnością odnaleźć wewnętrzny spokój i odzyskać kontakt z samym sobą. Czy bycie w takim miejscu oznacza, że jesteśmy tam, gdzie nie ma problemów? Czy można uciec od wyzwań związanych z naszą własną historią? Czy można uciec od siebie?

 

W sanatorium, w sali zabiegów hydroterapeutycznych spotkały się „przypadkowe” osoby.

 

 

Historia pierwsza – model

Jacek przysłuchiwał się rozmowie dwóch panów. Przedstawił się im jako Fabio, bo taki pseudonim artystyczny przyjął 27-letni model z paryskich wybiegów. Kariera jego przebiegała wyśmienicie. Ciągłe angaże przez światowe domy mody dawały mu stały przypływ gotówki, a nietuzinkowa uroda sprawiała, że nieustannie otoczony był wianuszkiem pięknych kobiet.

 

Producenci muzyczni oraz filmowi zasypywali go nowymi propozycjami współpracy. Ostatnie miesiące jednak spowodowały spadek zainteresowania jego osobą, gdyż na rynku pojawiły się nowe postaci modelingu zwracające uwagę branży. Wybuchając wręcz na Łukasza, który tryskał pozytywnym nastawieniem, Fabio wykrzyknął:

 

– Co ty opowiadasz?! Nie trzeba być idealnym? To jakiś absurd! Co ty możesz wiedzieć o życiu? Co ty możesz wiedzieć o moim świecie?! Nie masz pojęcia, co ja właśnie przechodzę, w moim świecie trzeba być właśnie idealnym! Co ty możesz wiedzieć o bólu, którego doświadczam?! Jak mogę przestać się martwić, skoro moja kariera skazana jest na zagładę, dla moich pracodawców jestem już starym bezużytecznym wieszakiem na ciuchy!

 

Łukasz Krasoń: – Naprawdę, uwierz, że na drodze do osiągnięcia spełnienia i szczęśliwego życia wcale nie trzeba być idealnym. Nie trzeba być perfekcyjnym, by zbudować prawdziwy związek czy odnosić sukcesy. W twoim przypadku dążenie do bycia idealnym najprawdopodobniej stoi na przeszkodzie do szczęścia. Nie trzeba być idealnym, aby odczuwać szczęście i cieszyć się życiem.

 

Historia druga – prezes

Jan. Przysłuchiwał się spokojnie rozmowie obu panów, lecz gdy Fabio naskoczył na Łukasza, bardzo szybko powstał rezonans pomiędzy jego napięciem a wzburzeniem modela. Jan wykrzyknął w stronę Łukasza:

 

Mam wszystko! Piękna rodzina, żona i dwójka zdrowych dzieci. Mam pieniądze i władzę. Co jest nie tak?! Jan – prezes dużego przedsiębiorstwa. Od dłuższego czasu jego życie było pełne napięć. Codzienna rutyna i samodyscyplina prowadzała go z domu do biura i z biura do domu, nie dając satysfakcji i radości. Chociaż na pozór prowadził fascynujące życie, czuł, że utknął gdzieś w pułapce smutku oraz krytycznego umysłu. Ostatnimi czasy jego stan zaczął rzutować na efektywność pracy, a zarząd korporacji straciwszy zaufanie, zasugerował mu urlop. Nie mogąc udźwignąć tego ciężaru, próbował targnąć się na swoje życie.

 

Łukasz Krasoń: – Kiedy przed rokiem umierałem na OIOM-ie, lekarze przekonywali mnie, że to już koniec. Przychodzili do mojego łóżka i mówili, że nie mam już szans na życie. Wysyłali do mnie wielokrotnie księdza, który miał mnie przygotować na śmierć. Podłączony do respiratora walczyłem o każdy oddech, o każde uderzenie serca, o każdą możliwość spojrzenia na ukochaną na fotografii przyklejonej do respiratora. Modliłem się, aby dostać jeszcze szansę spotykania się z ludźmi, widzieć świat, zrobić coś pożytecznego. Znalazłem się na krawędzi. W ekwilibrystyczny sposób balansowałem pomiędzy dwoma światami: światem żywych i umarłych. W pewnym momencie wymusiłem na lekarzu, żeby przełączył respirator, abym mógł samodzielnie wykonywać wdechy. Nie było to łatwe, gdyż po kilku poprzednich próbach odłączenia urządzenia o mało się nie udusiłem, więc lekarze byli przeciwni. Wtedy właśnie poznałem siłę marzeń, zrozumiałem, że życie to największy dar. Pragnienie życia i siła moich marzeń, siła pozytywnego myślenia pokonała śmierć.

 

Więcej przeczytasz w sierpniowym numerze „Mojej Harmonii Życia”.
Elektroniczna wersja magazynu do pobrania tutaj.

Znajdziesz nas w Salonach Empik, punktach Ruch, Inmedio, Relay. Możesz też zamówić prenumeratę. Sprawdź tutaj.

 

Piotr Zawiliński – absolwent Uniwersytetu SWPS w Warszawie na wydziale psychologii. Aktualnie uczęszcza do Oneness University w Indiach. Jest organizatorem kursu Oneness University, The Phenomenon & The Gift w Polsce i członkiem P&G Global of Oneness University. Były wyczynowy sportowiec, mistrz Polski w karate.

Dodaj komentarz