02.02 2018
Czy lenistwo to nasz stan naturalny?
Człowiek ma naturę leniwca. Duży do wygody, kiedy to tylko możliwe. Jeśli tylko ma szansę, aby czegoś nie zrobić, na pewno z niej skorzysta. Takie oto argumenty padają ze strony zwolenników hipotezy zakładającej, że skłonność do lenistwa leży w naturze człowieka. Konsekwencją podobnych przeświadczeń są założenia sugerujące konieczność wprowadzania różnych narzędzi przymusu i kontroli w celu skłaniania jednostek do wartościowego działania.
Tekst: Eliza Śliwińska
Zdjęcie: pixabay.com
Rezultatem są autorytarne modele motywacyjne, oparte na wymuszaniu posłuszeństwa i podporządkowania, rygorystyczne zasady wykorzystujące systemy nagród i kar w celu skłonienia do pożądanej aktywności pracowników w zakładach pracy, a także dzieci do osiągnięć szkolnych i podejmowania określonych zachowań. Jeśliby zapytać osoby, które doświadczyły wpływów tej tzw. czarnej motywacji, część osób może dokonywać racjonalizacji, czyli usprawiedliwiać sprawców doznanej przemocy i manipulacji, szukając pozornie dobrych stron owych zachęt.
Jednak pozostali powiedzą nam o licznych negatywnych skutkach, takich jak: odczuwane nieprzyjemne emocje, niski poziom satysfakcji z realizacji zadań, niechęć do działań objętych obowiązkiem czy przymusem, doświadczany stres, ujemny wpływ na poczucie szczęścia, negatywny obraz samego siebie oraz niechęć do stron stosujących wobec nas podobne taktyki. Oznacza to, że przeświadczenie o leniwej naturze człowieka może nieść z sobą daleko idące konsekwencje dla zdrowia i jakości życia jednostki. W tej sytuacji ustalenie, czy przeświadczenia o pasywnej naturze pokrywają się z faktami okazuje się nader znaczące.
Pragnienie rozwoju w genach
Zgodnie z dominującymi teoriami psychologii rozwoju człowieka, dziecko od pierwszych chwil życia cechuje się motywem dążeniowym. Nawet bardzo małe dzieci wykazują się pragnieniem rozwoju. W naturze małego człowieka jest dążenie do poznawania i eksploracji świata oraz stopniowe nabywanie nowych kompetencji. Nikt nie musi dawać prezentów niemowlakowi, by zachęcać go do gaworzenia, a następnie do sukcesywnego opanowywania umiejętności posługiwania się mową.
Nikt nie musi straszyć, przymuszać czy zapowiadać kar rocznemu czy półtorarocznemu dziecku, by zaczęło stawiać pierwsze kroki. Nie trzeba odwoływać się do strachu, by wzbudzić ciekowość świata w kilkulatku. Stwierdzenie, że dziecko dąży do wygody i nie chce mu się uczyć mówić, chodzić, zdobywać wiedzy na temat otaczających zjawisk, wydają się nonsensowne i komiczne.
A przecież wszystkie te czynności wymagają od kształtującego się mózgu i rozwijającego ciała ogromnego wysiłku i wydatków energetycznych. Skąd wobec tego przeświadczenie o leniwej naturze ludzkiej i pomysł, że owo wrodzone lenistwo ujawnia się dopiero w okresie szkolnym i w kolejnych etapach dorosłości?
Słynna prof. Maria Montessori, której imię zostało rozsławione na całym świecie za sprawą niezwykłych efektów edukacyjnych uzyskiwanych w pracy ze zdrowymi i niepełnosprawnymi intelektualnie dziećmi, mawiała, że w dziecku drzemie naturalne pragnienie rozwoju, jednak skłonność ta może zostać zahamowana na skutek zbędnych i szkodliwych wpływów dorosłych.
Zaleceniem, na bazie którego została opracowana popularna dziś montessoriańska metoda wychowawcza jest pozwolenie młodej osobie na rozwój zgodny z jej wrodzonym potencjałem oraz ograniczenie działających hamująco wpływów wychowawczych. Założenia montessoriańskie są zgodne z wiedzą naukową z zakresu motywacji osiągnięć, czyli właściwości psychicznej, której wysoki poziom cechuje osoby osiągające optymalne efekty we wszystkich aktywnościach, których się podejmują.
Osoby silnie zmotywowane do osiągnięć w trakcie realizacji dobrowolnych czynności doświadczają zatracenia poczucia upływu czasu, a czynnikiem napędzającym do wydajnych działań jest doświadczana w trakcie aktywności przyjemność. Podobny efekt, zaobserwowany u dzieci pracujących w ciszy i spokoju, prof. Montessori określiła mianem polaryzacji uwagi, zaś jego odpowiednikiem w psychologii społecznej jest zjawisko określane jako efekt flow.
Wielu z nas doświadczyło w swoim życiu satysfakcji płynącej z zapomnienia się w wykonywaniu pewnych czynności. Niektórzy mogli odczuć przyjemność z pieczenia ciasta, sprzątania, przemeblowywania, inni podczas majsterkowania, grabienia liści, malowania, pisania listu i wielu innych samodzielnie zainicjowanych aktywności. Warunkiem zadowolenia z wykonywanych zadań jest realizowanie ich w wyniku dobrowolnego, samodzielnie pojawiającego się pragnienia, by te właśnie działania podjąć, oraz dowolność w zakresie sposobu i czasu ich realizacji.
Raczej nie doświadczymy podobnego efektu, gdy będziemy realizować czynności w wyniku obowiązku, presji lub niezależnych od woli wymogów. Potocznie mówi się o rozpoczynaniu zadań pod wpływem natchnienia, weny lub o robieniu tego, co się lubi. W tych właśnie momentach wszyscy możemy doświadczyć tkwiącego w ludzkiej naturze dążenia do działania, rozwoju, osiągania dobrych rezultatów.
Zły wpływ otoczenia
Dlaczego jednak nie zawsze i nie wszyscy równie chętnie podejmujemy się różnych działań? Odpowiedź zdaje się tkwić w montessoriańskich spostrzeżeniach o destrukcyjnym wpływie zbędnych oddziaływań otoczenia społecznego. Jednym z czynników mogących przytłumić naturalną chęć rozwoju i aktywności jest patologia środowiska rodzinnego.
Aby uaktywnić naturalną chęć eksploracji świata i podnoszenia kompetencji, jednostka potrzebuje doświadczyć elementarnego poczucia bezpieczeństwa. Atmosfera zewnętrznej ciszy umożliwiająca doświadczenie wewnętrznego spokoju to podstawowy warunek uaktywniania się ciekawości poznawczej i dążeń ku osiągnięciom. Dziecko doznające nieustannego poczucia zagrożenia i strachu o bezpieczeństwo własne lub swoich bliskich jest motywowane do kierowania uwagi na potencjalne zagrożenia i poszukiwanie sposobów ochrony.
W takich warunkach poszerzanie kompetencji schodzi na dalszy plan, czasem w ogóle nie ma okazji na uaktywnienie. Dorosły wychowany w niebezpiecznych warunkach (w atmosferze konfliktów oraz innych form agresji) doświadcza efektów przytłumienia i zahamowania naturalnych potrzeb osiągnięć i rozwoju poznawczego. Jednak brak motywacji do samodoskonalenia i kształcenia nie dotyczy tylko osób wychowanych w rodzinach dysfunkcyjnych. Innym znaczącym czynnikiem oddziałującym na naturalne tendencje dążeniowe jest stosowany wobec dziecka sposób motywowania.
Jak wskazują założenia montessoriańskie oraz badania nad motywacją, jednostka nie potrzebuje sztucznych zachęt ani doświadczania strachu, by dążyć do osiągnięć. Warunki, których oprócz wspomnianych wcześniej bezpieczeństwa i ciszy potrzebuje zarówno dziecko, jak i dorosły człowiek, to pewna doza wolności i możliwość samodzielnego wyboru realizowanych zadań.
Tymczasem wiele oddziaływań wychowawczych oraz zawodowych odwołuje się do pozornie zdroworozsądkowego systemu nagród i kar oraz narzucania dzieciom woli opiekunów, a pracownikom decyzji przełożonych. Wychowawcy i menadżerzy manipulują zachowaniem jednostki poprzez nagradzanie (chwalenie, dawanie grantów i prezentów), by wzmocnić akceptowane działania oraz karanie za aktywności nieaprobowane.
To tylko fragment artykułu…
Chcesz wiedzieć więcej?
Czytaj „Moją Harmonię Życia” (do pobrania tutaj).
Znajdziesz nas również w Salonach Empik, punktach Ruch, Inmedio, Relay.
Możesz też zamówić prenumeratę. Sprawdź tutaj.