25.07 2019
Chirurg plastyczny o złudnym pięknie z Instagrama
Joanna Kurmanow, chirurg plastyczny, opowiada o złudnym pięknie z Instagrama.
Tekst: Anna Dolska
Olbrzymie usta, sztuczne rzęsy, wymodelowane kości policzkowe, napompowane piersi i pośladki. Tak wygląda współczesny ideał kobiecego piękna?
Joanna Kurmanow: Moim zdaniem to kanon piękna niemający nic wspólnego z realnym światem, wykreowany przez Instagram i inne media społecznościowe. Ostatnio widziałam na żywo kobietę – jedną z młodych modelek Instagramowych – a potem jej wizerunek na Instagramie, na którym miała wydłużone nogi, poprawioną cerę, nos, wyszczuploną talię… Jedyną częścią ciała, która faktycznie wyglądała tak samo w Internecie, jak i w rzeczywistości, były ogromne usta.
Kiedyś kanonem piękna były modelki – Cindy Crawford, Linda Evangelista, Naomi Cambell – każda z nich miała inną, ciekawą twarz. Kobiety naśladowały je w sposobie uczesania, malowania, ubioru.
Chirurgia plastyczna natomiast pomagała zmienić kształt nosa, powiększyć piersi, odessać zbędny tłuszcz. Były to drogie operacje, na które nie każdy mógł sobie pozwolić. Obecnie chirurgia plastyczna i medycyna estetyczna są dostępne dla każdego. Niewielkim kosztem można wstrzyknąć wypełniacz na kości jarzmowe (wymodelować twarz), pod powieki, podciągnąć wiotką skórę nitkami, wymodelować usta. To i obserwacja „na żywo” życia celebrytów pozwoliły na stworzenie kanonu piękna dla osób, których pomysłem na życie jest upodobnienie się do wirtualnej matrycy podobnych do siebie kobiet.
Kobiety decydują się na te zabiegi dla siebie, czy to odpowiedź na oczekiwania partnera, otoczenia?
Joanna Kurmanow: Dla siebie korygują urodę kobiety dojrzałe, spełnione w roli żony, matki, szefowej. Przychodzą do gabinetu z jednym problemem, np. wiotkimi powiekami, wiotką skórą brzucha po ciążach. Takie panie robią to dla siebie. Wiedzą, że nie cofną czasu, że jakość skóry się nie zmieni, chcą usunąć problem znużonych oczu, braku piersi po karmieniu. Nie oczekują cudów, mają rzeczywiste oczekiwania.
Młode kobiety, które chcą przemiany totalnej, poddają się zabiegom, bo chcą zaistnieć, zostać zauważone. Zresztą taki właśnie przekaz ma Instagram: chcesz coś znaczyć – wyglądaj jak z Insta. A tam świat jak z bajki: piękne osoby prowadzą przyjemne, bezstresowe życie, są uśmiechnięte, zadowolone, podróżują w bajeczne miejsca.
Poczucie własnej wartości czerpią z tego, jak widzi je świat. Nie trzeba studiów, ciężkiej pracy, rezygnacji z przyjemności, aby dobrze zarabiać i być znanym. Wystarczy blog i kilka tysięcy followersów, a ponieważ coraz więcej jest takich kobiet, wymyślają coraz dziwniejsze sposoby na bycie zauważonym. Elfie uszy, olbrzymie pośladki, informowanie w mediach społecznościowych, że ,,tatuś podarował mi operację piersi”, pokazywanie na żywo, jak wygląda się po operacji – myślę, że to wszystko po to, aby Wielki Brat (czyli odbiorcy naszych postów) nas polubił, komentował i pozwolił dzięki reklamowaniu produktów zarabiać na przyjemne życie.
Jestem przerażona tym, że sami chirurdzy, np. dr Michel Niccole, jako prezent na 18. urodziny robią swoim córkom powiększenie piersi i głośno o tym mówią. Albo matka, która sama przeszła operacje plastyczne, na 8. urodziny podarowała swojej córce bon o wartości 8000 funtów do wykorzystania na chirurgiczne poprawienie urody. Argumentowała, że córka jest dla niej piękna, ale obecnie bycie naturalnie pięknym jest passe.
Jakie zabiegi są najczęściej wykonywane przez chirurgów plastycznych w Polsce?
Joanna Kurmanow: Operacje piersi, ginekomastia (piersi męskie) związana z otyłością u mężczyzn, operacja powiek, uszu, coraz częściej też wycinanie skóry po masywnej utracie wagi.
Czy wśród pacjentek chirurgii plastycznej więcej teraz jest tych, które chcą usunąć jakiś defekt, czy pięknych i młodych, które chcą być jeszcze piękniejsze?
Joanna Kurmanow: Każdy człowiek ma subiektywne odczucie wyglądu własnego ciała. Moim zadaniem – jako chirurga plastycznego – jest obiektywna ocena tego, co przeszkadza i jak można rozwiązać problem. Na przykład młoda kobieta twierdzi, że ma małe piersi i chce je powiększyć o kilka rozmiarów, a ja widzę duże, jędrne piersi, nie potrzebujące żadnej interwencji chirurgicznej.
Jeśli jako lekarz wiem, że ryzyko wystąpienia powikłań pooperacyjnych jest bardzo duże, oraz że późniejsze problemy zdrowotne sprawią, że pacjentka nie będzie zadowolona, a wręcz będzie cierpieć – odradzam operację. Miałam pacjentkę, która chciała mieć olbrzymie piersi, ja odmówiłam, ale ona poszła do innego chirurga, który operując ją kilka razy spełnił jej życzenie i docelowo wszczepił implanty piersi o wielkości 1300 ml. Potem był płacz, ból kręgosłupa, usunięcie implantów i deformacja piersi. Coraz więcej jest niestety pięknych młodych kobiet, które w swoim odczuciu źle wyglądają na selfie. Stają się coraz piękniejsze dla siebie, ale w oczach świata zaczynają wyglądać dziwnie, sztucznie, karykaturalnie.
Ale jest też inna grupa, o której wspomniałam – naturalne, dojrzałe, świadome, że czasu nie da się zatrzymać. Chcą one wyglądać – „ dobrze jak na swój wiek”.
Często zdarza się pani odmawiać wykonywania jakiegoś zabiegu, bo pani zdaniem jest on zbyteczny?
Joanna Kurmanow: Coraz częściej. Nierzadko to potrzeba chwili, np. koleżanka ,,zrobiła” sobie duże piersi, to ja nie będę gorsza – będę mieć więcej mililitrów niż ona. Zawsze tłumaczę pacjentom: operacja nie zmieni twojego życia, nie polepszy go. To nie jest sposób na odzyskanie męża, zdobycie przyjaciół, depresje. Szczęście po operacji trwa tylko rok – potem stare problemy wracają ze zdwojoną siłą.Do gabinetu przychodzą nastolatki z mamami – mama tłumaczy, że córkę rzucił chłopak z powodu dużego nosa i teraz chcą ten nos poprawić.
To tylko fragment rozmowy…
Całą przeczytasz w Mojej Harmonii Życia. Sprawdź tutaj.
[recent_posts category=”all”]