Tydzień Baby: Niepodległość z grzybobraniem i rogalami


To my z okazji święta na grzyby przyjedziemy – przyjaciółka się zapowiedziała.

– A co grzyby do Święta Niepodległości mają? – baba się zadziwiła.

– Żeby patriotyczniej bardziej było, to lasek przy okazji posprzątamy trochę. W tym twoim to śmieci pełno zawsze jest…

Prawda to niestety była. Baba o śmieci wędkarzy wini głównie, bo lasek do jeziora dochodzi gdzie najwięcej butelek i papierów się wala. Ale i tak słowami koleżanki dotkniętą się poczuła. Do lasku więc wcześniej udać się postanowiła celem posprzątania, a przy okazji okiem rzucenia czy grzyby są. I ewentualnym zebraniem owych.

Dumną bardzo była z paru kozaków, co je znalazła. W sklepie pochwaliła się nimi nawet, ale zaraz duma jej zmalała nieco. Pani Kasia o podgrzybkach opowiedziała, co je mama na obiad robi właśnie. I zdjęcie koszyka mamy przysłała z prawdziwkiem olbrzymim, co 1,2 kg ważył…

Przyjaciółka, która z mężem na grzyby przyjechała też ze zbiorów zadowoloną była. Widać babie wszystkich kozaków wyzbierać się nie udało, a i prawdziwka jednego przegapiła…

Święto, co przy okazji weekendem długim było, udanym więc się okazało, zwłaszcza, że w Poznaniu z obchodami świętomarcińskimi się zbiega, a wówczas rogale z masą z maku białego i migdałów jeść należy.


INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


– Dziadzie, wiesz jakie drogie te rogale! 48 złotych za kilogram takich z certyfikatem chcą – baba po dokonaniu rekonesansu cenowego oburzenie okazała.

– To kup bez – dziad poradził i złowieszczo dodał: – Kalorii tyle samo mają, czyli w tysiącach je się liczy pewnie…

– Jak jest święto, to się kalorii nie liczy i kupuje to co najlepsze – baba pouczyła i po rogale się udała. Certyfikowane.

Widać wszyscy pogląd baby podzielają, bo kolejka po rogale długą bardzo była. I narzekającą na te ceny olbrzymie.

Jeden pan tylko humorem tryskał, ale jak usta do dowcipu pierwszego otworzył, zapach kolejkę ogarnął, świadczący o tym, że choć godzina wczesną była, świętowanie poranne kolejkowicz wybrał.

– Panie starszy, ładne kalosze pan masz – oczekujących zaczepiał. – Pani gruba, a ile rogali kupić zamierzasz? Zostanie coś dla mnie?

Na te słowa baba czerwona z oburzenia się odwróciła.

– Nie do pani mówię, a do tej grubej rudej, bo ją znam…

Pani z kasztanową fryzurą jeszcze bardziej niż baba poczerwieniała. Tak, że nawet wesołkowaty kolejkowicz dostrzegł, że przeholował.

– No, ja tak nie po to mówię, żeby obrazić – tłumaczyć się zaczął. – Ale żeby wiadomo było o kogo się chodzi…

Zamów najnowsze wydanie „Mojej Harmonii Życia”.
W wersji papierowej lub e-wydania!

Tekst i zdjęcia: Kamilla Placko-Wozińska

Dodaj komentarz