Maroko, mistyczna aura połączona z barwną egzotyką


Maroko, kraj tak często wybierany jako kierunek wakacyjnych wycieczek, wciąż pozostaje tajemniczym, nieodkrytym miejscem. Towarzysząca mu mistyczna aura połączona z barwną egzotyką od stuleci przyciąga artystów i podróżników z różnych części świata. Wielu z nich, pozwalając porwać się kolorom, smakom i zapachom, decyduje się zostać tu na zawsze, a krążące o Maroku mity i legendy pobudzają ich spragnioną wrażeń, twórczą wyobraźnię.

 

Tekst: Shirin Kader
Zdjęcie: pixabay.com

 

Dlaczego to właśnie Maroko cieszy się opinią najbardziej tajemniczego kraju Afryki Północnej? Z pewnością wpłynęła na to twórczość miejscowych bajarzy, którzy chętnie wplatali magiczne wątki do swoich opowieści, lecz większe znaczenie ma przypuszczalnie fakt, że w Maroku do dziś uprawia się czary, a pogłoski o nadprzyrodzonych zdolnościach tamtejszych czarownic zdążyły rozejść się po całym świecie.

 

Oczywiście można uznać, że to tylko plotki, nic nieznaczące bajki dla turystów, wystarczy jednak przejść się na najbliższy bazar, żeby nabrać pewnych wątpliwości. Pazury sępa, czaszki kozłów, rozmaite amulety i talizmany ochronne trudno uznać za tradycyjne pamiątki z wakacji w stylu Ręki Fatimy czy Oka Proroka. Ich widok nakazuje odłożyć na bok racjonalne myślenie i przez chwilę zastanowić się, czy w opowieściach nie tkwi chociaż ziarno prawdy.

 

Shawafa czyli czarownica

Marokańczycy uwielbiają niesamowite, mrożące krew w żyłach historie. Chętnie opowiadają przyjezdnym o dżinnach, o Aishy Kandishy, będącej odpowiednikiem polskiej Baby Jagi, o złym oku, opętaniu i o ludziach, którzy popadli w szaleństwo pod wpływem czarnej magii. Nawet w taksówkach można usłyszeć takie opowiastki.

 

Próżno jednak oczekiwać, by przeciętny Marokańczyk zechciał podzielić się wiedzą o kobietach trudniących się uprawianiem czarów. Zapytany, udzieli prawdopodobnie wymijającej, krótkiej odpowiedzi, ostrzegając, że to niebezpieczne, po czym spróbuje zręcznie zmienić temat.

 

I, choć nieoficjalnie mówi się, że tzw. „ulice czarownic” istnieją niemal w każdym większym marokańskim mieście, osoby z zewnątrz, nijak niepowiązanej z lokalną społecznością, przypuszczalnie nikt nie będzie chciał tam zaprowadzić. Ci, którym udało się spotkać prawdziwą shawafa, czyli czarownicę, nierzadko musieli mocno się natrudzić, angażując w to sporo czasu i pieniędzy.

 

Shawafa nie odbiega wyglądem od zwyczajnych kobiet. Nie ubiera się w żaden specyficzny sposób, na ogół też nie nosi ozdób ani biżuterii, które mogłyby zdradzić jej zajęcie. Praktyki magiczne, oprócz tego, że stoją w sprzeczności z islamem, są również w Maroku prawnie zakazane, rozsądniej zatem jest się nie wyróżniać i nie narażać na konflikty z prawem.

 

Dlaczego Marokańczycy decydują się korzystać z usług czarownic? Shawafa potrafi uzdrawiać, przepowiadać przyszłość, zdejmować klątwy i uroki, a także znajdować lekarstwo na nieszczęśliwą miłość. Do niej można zwrócić się po radę w obliczu trudności, po to, by rozwiązać długotrwały konflikt, pokonać małżeńskie kłopoty, zdobyć szczęście, bogactwo, znaleźć męża, żonę, lub nawiązać kontakt z zaświatami.

 

Nierzadko czarownica pomaga pozbyć się rywala lub rywalki w miłosnych przepychankach, zapobiegać zdradzie lub wzbudzić pożądanie. Niektórzy odwiedzają shawafę, chcąc uwolnić się od nocnych koszmarów, bezsenności lub poradzić sobie nawet z tak przyziemną kwestią, jaką jest chrapanie. Przekrój problemów bywa bardzo różny, od spraw poważnych, niemal nierozwiązywalnych, po zwykle błahostki. W kraju, w którym pomoc psychologiczna nie jest rozpowszechniona i wiąże się z kosztami akceptowalnymi głównie dla elity, czarownice często przejmują funkcję terapeutów.

 

W kontakcie z dżinami

W lokalnej społeczności shawafa cieszy się autorytetem, lecz również wzbudza lęk, jako postać mająca związek z ciemnymi mocami. Powszechnie wierzy się, że tak, jak jest w stanie pomóc, może również szkodzić każdemu, kto się jej narazi. Marokańskie czarownice, w przeciwieństwie do tych z Europy, nie uczestniczą w sabatach ani nie obcują bezpośrednio z diabłem, przypisuje się im jednak kontakty z dżinami, demonicznymi istotami, stworzonymi, według wierzeń ludowych, z bezdymnego ognia.

 

Wiara w ich istnienie, wywodząca się jeszcze z czasów przedislamskich, została przejęta przez islam. To dżiny, dzieląc się na dobre i złe (do tych ostatnich niekiedy zalicza się także samego Szatana) mają odpowiadać za wszystkie ludzkie nieszczęścia i niepowodzenia.

 

Dzięki stosowaniu odpowiednich zaklęć i magicznych rytuałów, czarownice posiadły umiejętność komunikowania się ze światem dżinów, zyskując wgląd w ich tajemną wiedzę. Wśród Marokańczyków krążą najróżniejsze opowieści o związkach czarownic z dżinami. Część z nich dotyczy składania dżinom krwawych ofiar z baranów, kur, cieląt albo z czarnych kozłów, po to, by je przebłagać i skłonić do współpracy. Być może w tych nieco makabrycznych historiach kryje się mniej faktów niż ludzkiej wyobraźni, prawdą jednak jest, że przeznaczenia rozmaitych magicznych przedmiotów sprzedawanych na marokańskich targach bezpieczniej jest się chyba nie domyślać.

 

Po co Marokańczykom martwe gady, suszone muchy, zwierzęce czaszki i pazury? Wystarczy sięgnąć po jakąkolwiek książkę o Maroku, nie tylko po tę stricte podróżniczą, ale choćby po najzwyklejszą powieść, by zrozumieć, że wiara w dżiny i potęgę magii, traktowana jest tam z całkowitą powagą.

 

Mimo, że islam zabrania uprawiania jakichkolwiek czarów, bez względu na to, jak szlachetny cel by im nie przyświecał, większość przeciętnych, słabo wykształconych, a nierzadko także niepiśmiennych osób, nie zdaje sobie sprawy, że zajmuje się czymś, co jest zakazane. Mieszanie się pradawnych, plemiennych rytuałów z praktyką religijną tak mocno weszło Marokańczykom w krew, że nie są w stanie oddzielić tych dwóch przeciwstawnych kwestii. To dlatego recytowaniu ochronnych wersetów z Koranu niejednokrotnie towarzyszy uciekanie się do pomocy shawafa.

 

Noc Przeznaczenia

Potwierdzeniem przenikania się magii i islamskich obrzędów religijnych wydaje się być fakt, że magiczne akcesoria, oferowane przez szamanów, najlepiej sprzedają się pod koniec ramadanu. Noc Przeznaczenia, upamiętniająca zesłanie Koranu i uznawana za moment, w którym Bóg wyznacza ludzkie losy, uchodzi jednocześnie za najlepszy czas na uprawianie czarów. To właśnie wtedy kobiety, pragnące zapewnić sobie wierność, miłość i przywiązanie mężów, udają się do shawafa po różne specyfiki, których następnie dosypują małżonkom do picia lub jedzenia.

 

Celem większości zabiegów magicznych jest zdobycie odwzajemnionej miłości, szczęśliwe zamążpójście i narodziny dziecka, nic więc dziwnego, że mężczyźni rzadziej odwołują się do tego typu praktyk. Sława marokańskich czarownic, ich niezwykłej skuteczności w rzucaniu miłosnych zaklęć i uroków, odbiła się szerokim echem nie tylko w świecie arabskim, ale i poza nim. Mimo religijnych i prawnych zakazów, do Maroka po „magiczną poradę” często udają się mieszkanki Algierii, Tunezji, Libii, a nawet z objętej prawem szariatu Arabii Saudyjskiej. Jak się okazuje, tam, gdzie w grę wchodzi wiara w działanie sił nadprzyrodzonych, ani religia, ani żadne obostrzenia prawne nie są w stanie ustanawiać jakichkolwiek granic.

 

Chcesz wiedzieć więcej? Czytaj „Moją Harmonię Życia” (do pobrania tutaj).

Znajdziesz nas również w Salonach Empik, punktach Ruch, Inmedio, Relay.

Możesz też zamówić prenumeratę. Sprawdź tutaj.

 

Dodaj komentarz