Majówkowe grillowanie z dietą bez soli


A te cebulki to jak sadzić należy, gdzie góra, a gdzie dół jest? – mężczyzna, działkowiec niewątpliwie w ogrodniczym spytał. Znajoma sprzedawczyni spojrzenie porozumiewawcze babie rzuciła, a ta uśmiechnęła się pod nosem. Ot, ci działkowcy…

– Tym cycuszkiem do góry – pani życzliwym tonem odparła, a babę aż zamurowało.

– Jest pani pewna? – głosem zbolałym się wtrąciła. – Ten cycuszek to korzeń nie jest?

– Nie, z niego łodyżka wyjdzie – odpowiedź spokojna padła, a baba resztki spokoju straciła całkiem. Wyszło na to, że 30 gladioli do góry nogami czy korzeniem raczej, posadziła.

Z resztą ogrodu lepiej jej poszło, bo przy selerach czy porach wiadomo było, że zielonym do góry. Pomidory fachowo bardzo posadziła, wkładając pod nie pokrzywę i drożdże, co przed zarazą chronić je ma. Chociaż napracowała się bardzo, sił jej jeszcze na cukinie i melony wystarczyło. A jak grządka jakaś wolną się okazywała, do sklepu swojego po nasiona biegała, celem posiania pietruszki, marchewki i koperku.

Inni to w sklepie kiełbasy kupowali głównie, zwłaszcza ci co na działki przyjechali i majówkę mile spędzali przy grillach. Kolejki się ustawiały. Jak baba cierpliwie z nasionami fasoli stała mały chłopiec ją zagaił:

– A krowę pani ma może?


Podoba Ci się Tydzień Baby?

INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


Zawiedziony był, że nie. Z kur się ucieszył i jak jajka niosą spytał.

– Bardzo grzeczny i miły jesteś – baba pochwaliła, gdy jej czas płacenia przyszedł.

– Tylko tu, jak na działkę przyjeżdżamy, w Poznaniu wcale! – z dumą odparł. I zaraz dodał: – Tata każe być miłym dla wieśniaków.

Po tych słowach tata poczerwieniał na twarzy, podobnie jak mąż przyjaciółki, gdy ową na majówkowy, a zarazem rocznicowy obiad zabrał.

– Tylko uprzedzam od razu, dzisiaj nie mamy soli – poinformował kelner wręczając im menu.

– No to kupcie, obok sklep sieci takiej macie, że i w święta pracuje – koleżanka się oburzyła, nie zważając na męża, który kopał ją pod stolikiem.

– Tam nie mają – wyjaśnienie kelnera fałszywym przyjaciółce się wydało, więc oburzenie swoje okazała:

– Żarty pan sobie stroi!

Kopanie męża oblanego już rumieńcem po słowach tych się wzmogło, koleżanka lokal opuścić zamierzała, a kelner nadal tłumaczyć się grzecznie próbował.

– Naprawdę będzie pani zadowolona – przekonywał. – Soli co prawda nie ma, ale mamy dużo innych, smacznych ryb…

Tekst: Kamilla Placko-Wozińska

Moja Harmonia Życia – czytaj najnowszy numer!

Dodaj komentarz