Skład kosmetyków i ich wpływ na zdrowie


Skład kosmetyków? Kremy, które można jeść, kryształ ałunu zamiast dezodorantu, żywe mydło… Chwilowa moda, czy zdrowy rozsądek? Skąd biorą się pomysły na tego typu kosmetyki? Czyżby z popularnie stosowanymi, zalegającymi na półkach drogerii, było coś nie tak?

W obliczu spotęgowanego zanieczyszczenia środowiska i ciężkich chorób, na które zapada coraz więcej z nas, uważność skierowana na skład chemiczny używanych na co dzień preparatów nie jest już niczym niezwykłym. Unikamy cukru, barwników, emulgatorów w żywności, fosforanów i chloru w chemii domowej, rozumiemy szkodliwość odblaskowych termotransferowych aplikacji na ubrankach dzieci.

Czy zdajemy sobie jednak sprawę, co zawiera większość powszechnie sprzedawanych kosmetyków?

Wśród najczęstszych składników mamy parabeny. Stosuje się je niemal we wszystkich typach produktów. Parabeny zaburzają gospodarkę hormonalną (podobnie działają ftalany z balsamów do ciała) i choć większość producentów zapewnia o braku wpływu na nas znikomej ilości zawartej w produkcie, łatwo sobie wyobrazić, że ich zastosowanie w niemal każdym – wpływ może już wywierać.

Dotyczy to wszystkich szkodliwych związków. Sztuczne substancje zapachowe często powodują podrażnienie skóry i alergie. Pigmenty zawarte w kosmetykach kolorowych jak szminki, lakiery do paznokci, czy cienie do powiek zawierają często śladowe ilości ciężkich metali, co przy częstym stosowaniu również raczej nie pozostanie bez echa. Talk bywa zanieczyszczony azbestem, a oleje mineralne zatykają pory skóry.

Dietanolamina (DEA) i Sodium Lauryl Sulfate (SLS) obecne w szamponach i odżywkach podejrzewane są o działanie rakotwórcze i podrażnienia oczu i skóry.

No dobrze, czy alternatywa jest zatem kosztownym luksusem? Nic podobnego. Przyjrzyjmy się tzw. żywemu mydłu. Przypadkiem odkryty przez japońskiego naukowca Teruo Higę szczep bakterii nazwany Efektywnymi Mikroorganizmami oprócz zastosowania na ogromną skalę w rolnictwie, ogrodnictwie, weterynarii, czy rekultywacji gleby i wody w Japonii, ale również i Polsce świetnie sprawdza się także w kosmetyce. Główną zasadą rządzącą cudownymi właściwościami EM’ów jest niewytępianie szkodliwego, ale zasiedlanie pożytecznym, które dominuje wszystko inne. I tak EM’y tworzą idealną florę bakteryjną zarówno skóry, czy jamy ustnej, jak i całego otaczającego nas środowiska – ogrodu, czy domu. Możemy nabyć preparaty dedykowane konkretnym celom jak mydło, pasta do zębów, kremy i mleczka kosmetyczne, dezodoranty i emulsje do mycia twarzy lub dodać po prostu Emy w formie płynnej, czy proszkowanej do używanego kosmetyku.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszy wydaniu Mojej Harmonii Życia. 

Kliknij w obrazek i pobierz numer za darmo!

Dodaj komentarz