22.07 2024
Najazd miastowych i sprzątanie poranne
Gości baba miała w ilości znacznej. Przyjęcie plenerowe więc z ogniskiem wydała. Przygotowania długo trwały, ale przyjaciółka i rodzina cała bardzo pomagali. Prawie cała, bo dziad w dni wydarzenie poprzedzające w Berlinie był i na gotowe wrócił raczej.
– Najazd miastowych znowu babo będziesz miała – sąsiadka współczująco na babę łypnęła, a jej miło się zrobiło, że za swoją już na wsi uchodzi. – Dobrze radzę, od ogrodu ich z daleka trzymaj. U mnie też rodzinka właśnie była, równo mi grządki ograbili. Że ekologicznie tak mam, to wnuki kuzynki z apetytem zjedzą…
Ale u baby wręcz przeciwnie było. Goście nie grabili, a prezenty przywieźli, bo imieniny baba miała. Jedna koleżanka torebkę papierową z dumą jej wręczyła.
– To zamiast kwiatka, bo u ciebie na wolności sobie rosną – po życzeniach powiedziała. – Fasolkę pnącą na ryneczku dostałam, a pamiętam, że lubiłaś ją bardzo.
W pierwszej chwili baba obłudnie zachwycić się strążkami zamierzała, ale zaraz pomyślała, że jak goście ogród oglądać pójdą, to w oczy od razu im się rzuci fasolka co pnie się pięknie i ładniejsza od tej kupionej jest. Dużo jej u baby rośnie, bo dziad konstrukcje budować im lubi. Nie wszystkie wysiłek ten doceniają, bo niektóre na słonecznikach piąć się wolą.
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Koledzy z klasy graba do wsadzenia babie podarowali i tabliczkę „Drzewo przyjaźni IVB”.
– Ciekawe ilu z nas doczeka czasu gdy pień będzie taki, że tabliczkę przybić się da – koleżanka się zadumała, a z nią wszyscy, więc atmosfera na chwilę siadła. Ale na chwilę tylko, bo wieczór miłym się okazał. Jak goście odjeżdżali, ciemno już całkiem było, sprzątanie więc na poranek odłożyć baba musiała.
Gdy się obudziła, radość ją spotkała, bo kolega jeden co z daleka przyjechał i u baba nocował już przy stołach był. Że poznosi trochę, zanim baba kury, konie, koty i psa nakarmi, pomyślała. Tak się nie stało jednak, bo kolega miejsce w leżaku zajął. Miło się przywitał jak baba szklanki i talerzyki do koszyków zbierać zaczęła.
– Oj, znam to, najgorsze jest to poranne sprzątanie – rzekł i z leżaka wstał, ale tylko go w stronę słoneczka przestawił.
Trzecią rundę robiła baba właśnie, gdy kolega dezaprobatę wykazał.
– Logistycznie źle to robisz – ocenił i z leżaka ponownie wstał, a ona wdzięczne spojrzenie mu posłała, że pomoc zyska jednak. – Większe kosze przyniosę, to szybciej ci pójdzie.