22.01 2024
Tydzień Baby: Rozbieranie choinki piłą i kosztowna bransoleta
Nerwowo bardzo było jak baba przyjaciółkę w szpitalu odwiedzić pojechała. Najpierw radość ją spotkała, bo coś widać się zepsuło, szlaban sam się otworzył, a pielęgniarka upewniła, że parking darmowym wyjątkowo jest. Tyle, że jak baba wyjechać chciała, szlaban ów przed nią akurat się zamknął. Niecierpliwie baba stała, bo w domu choinki rozbieranie ją czekało, a za nią spora kolejka samochodów się zrobiła.
– I co tak siedzieć pani zamierza? – parkingowy, co z budki wyszedł w końcu spytał.
– No, czekam aż pan otworzy – zdumiona baba odparła.
– A skąd ja wiedzieć mam o co się pani rozchodzi? – parkingowy jeszcze bardziej babę zdumiał. – Wysiąść trzeba, podejść i o otwarcie szlabanu poprosić. Tak ludzie kulturalni robią.
Z choinką też niełatwo było. Przy pomocy piły dziad z bratankiem ją rozbierali jak już baba bombki z drabiny pościągała. Że wynieść jej się nie da, bo za wielka jest i w drzwi się nie zmieści, dziad ocenił.
– Jak weszła, to i wyjść musi – baba logiką się wykazała. Tak jednak nie było, weszła, bo maszyna specjalna ją w plastikową siatkę wpakowała, a maszyny takiej w domu nie ma.
Gałęzie wystające uciąć więc należało, a potem jeszcze pień na mniejsze podzielić i dopiero drzewko czy może raczej drzewo przez okno wyrzucić się dało.
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Problemów z choinką przyjaciółka baby nie miała, bo święta i urlop zimowy u córki, która w Holandii studiuje spędzała. Przedłużony urlop nawet był, gdyż cudem koleżanka bilety do Muzeum van Gogha w Amsterdamie w necie zdobyła. Zanim do oglądania „Słoneczników” i innych przystąpili, w sklepiku przyjaciółka na pamiątki łypnęła. I w oko od razu wpadła jej bransoleta z „Drzewem migdałowym”, obrazem ulubionym. Przymierzyła, ale jak wzrok jej na cenę padł, zaraz odłożyła.
Po zwiedzaniu do sklepiku wróciła jednak, celem nabycia breloczka, aby choć taką pamiątkę mieć, a mąż do szatni się udał. Z płaszczem wrócił jedynie i bez czapki. Że sama przyjaciółka poszukać jej musi, się uparł. I znalazła, bo nie wiedzieć czemu radośnie uśmiechnięta szatniarka zaraz spod lady ją wyjęła.
Złość koleżankę ogarnęła, że bałagan taki mają, chociaż szafki na kody specjalne niby. A gdy do auta wrócili, papiery w dodatku na siedzeniu jej leżały.
– Burdel taki w wozie robicie – zła do rodziny się odezwała, papiery do kosza na śmieci, co szczęśliwie obok stał wrzucając.
Cisza w aucie na chwilę dłuższą zaległa.
– 22 lata w małżeństwie jesteśmy, narzekasz, że niespodzianek ci nie robię… – mąż w końcu westchnął: – A jak już zrobię, bransoletę kosztowną kupię, to ją wyrzucasz…