08.01 2024
Tydzień Baby: Podróże małe i duże. I te do sklepu
Ja to im telewizji już z tego wszystkiego oglądać nie pozwalam – sąsiadka w sklepie skomentowała. – Co najwyżej film jakiś.
– Rację pani ma, ta polityka brudna taka się stała – baba przytaknęła.
– Może i tak, ale ja całkiem nie o tym, o mróz mi się rozchodzi – po odpowiedzi tej dziwnej baba zamilkła. Szybko jednak wyjaśnienie padło: – Polityczki, politycy, dziennikarze na mrozie bez czapek i szalików gadają, a dzieci patrzą… Nawet jak mówią, że mróz groźny taki nastał, to i tak ubrać się nie potrafią…
Baba w mrozie owym życie nowe z nogą skręconą rozpoczęła. Balkonik, z którym po domu się przechadzała na kulę zmieniła wskutek czego do sklepu, co go blisko ma udawać się może. Ładna taka zima na wsi jest, gdy słoneczko zaświeci. Tyle, że baba po śniegu chodzić nie może, to ją z okna podziwia głównie. I w komputerze też. Na zdjęciach znajomych, którzy w góry udali się różne.
Jedna baby koleżanka to już nie tylko na nartach szusowała, ale i w ciepłych krajach była. Tak rok zaczęła, o czym babę Facebook poinformował. Jakby tego mało było zdjęcie z balu zamieściła jeszcze…
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
A przyjaciółka baby z lotów tanich skorzystała i do Bari na dni cztery poleciała. Z zazdrością baba o tym myślała. Niesłusznie jednak. We Włoszech czternaście stopni było na plusie, na wygrzanie więc za mało, ale za to osy dobrze się jeszcze miały i jedna z nich drugiego dnia przyjaciółkę w okolicach oka użądliła. Buzia jej spuchła i kolorów żółto-fioletowych nabrała, a oka widać nie było wcale. Mąż zwiedzania odmówił stanowczo, bo jak tylko gdzieś razem wyszli, zaraz spojrzenia nienawistne zbierał, że bokserem damskim jest chyba. Ledwo go wyciągnęła, żeby grób królowej Bony zobaczyć, ale parę metrów za nią szedł…
Celem uniknięcia spojrzeń owych na lotnisku, przyjaciółka w okularach ciemnych wracała, tyle, że padało akurat, co czujność służb wzmogło. Zaraz tę dziwną parę – rosłego faceta i drobną kobietę z „pobitą” twarzą na kontrolę antynarkotykową wzięli…
Najbardziej się baba zdumiała jednak, gdy dawno niesłyszana koleżanka od krajów ciepłych, balu i nart zadzwoniła. Głos przygaszony bardzo miała. Że nic jej nie wychodzi w życiu. Że pracę na gorszą wskutek redukcji zmienić musiała, a Marcin, z którym od dwóch lat na kawy chadzała młodszą znalazł sobie. Jakby tego mało było, córka oświadczyła, że na żadne studia iść nie zamierza.
– Ale życie i tak miłe masz! Plaże, narty, bale – baba na duchu podnieść ją próbowała.
– No, co ty, oszalałaś? – koleżanka jakby się zdumiała. Po chwili dłuższej dodała: – A, o Facebooka się rozchodzi. To radość moja jedyna. Jak te zdjęcia stare zamieszczam i myślę, że baby w pracy poprzedniej zazdrość zżera…