04.12 2023
Tydzień Baby: Zimowe przypadłości przyjaciółek
Mama nie może rozmawiać, bo z językiem wyciągniętym siedzi – córka przyjaciółki telefon jej odebrała i dziwną taką wiadomość przekazała.
– A długo tak siedzieć zamierza? U mnie zima ładna taka, to może wybierzecie się z sankami? – baba zaprosiła.
– Nie wiem, ona dźwięki dziwne wydaje, co ich nie rozumiem, poczekaj, na kartce coś pisze – dziecko informowało, a po chwili odczytało, że matka za godzinę oddzwoni.
To i baba czekała, rozmyślając zarazem, co przyjaciółka z językiem owym wyrabia.
Że bolał ją bardzo i piekł, to do doktora poszła, w końcu wyjaśniła. Ów język obejrzał, że nic zrobić się nie da ocenił najpierw, a potem maść ostatniej szansy zaproponował. W aptece owej nie było, ale farmaceutka miła dnia następnego ściągnąć ją obiecała.
– Ponad dwieście złotych zapłaciłam, ale co zrobić miałam jak specjalnie dla mnie ją zamówili – przyjaciółka się pożaliła.
Najgorsze jednak w domu ją czekało, gdy na opakowaniu przeczytała, że maść tylko do użytku zewnętrznego jest i chronić ją przed dziećmi należy. A taki język to całkiem zewnętrzny nie jest.
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
– Ta maść widać trującą jest, ale jak te dwie stówy dałam, to pomoże chyba. No to język wyciągam, smaruję i z godzinkę tak siedzę – przyjaciółka opowiadała. – A potem myję go dokładnie…
Druga baby przyjaciółka, ta co w sąsiedniej wsi zamieszkała, jeszcze straszniejszą przygodę zdrowotną miała. Jak co rano synka do szkoły wiozła. Długo szyby skrobać musiała, a i tak źle to zrobiła, bo na polnej drodze zatrzymać się musiała, bo widoczność złą bardzo miała. Tej jednak ponowne czyszczenie niewiele pomogło.
– Bardzo ciemno coś dzisiaj, nic na drodze tej nie widzę – synowi się pożaliła.
– Co ty, mama, całkiem jasno już jest i śnieg biały taki – ów odparł.
Po tych słowach pot zimny przyjaciółkę oblał. Jako, że na medycynie zna się nie najgorzej wskutek przeczytania wielu artykułów w Internecie, nad diagnozą przypadłości owej się zastanowiła. I wyszło jej, że udar najpewniej ma.
Na pobocze więc zjechała, światła awaryjne włączyła i przez chwilę zdecydować się nie mogła, czy pogotowie wzywać czy do męża dzwonić najpierw. Na tego drugiego padło, bo od domu z kilometr ujechała może.
– Po tatusia zadzwonię, bo jakoś tak źle się poczułam, ale nie martw się, nic mi nie będzie – synka uspokajała.
– A, pewnie oczy mamę bolą – chłopiec nie zdenerwował się wcale. – To teraz rozumiem, bo tak się dziwiłem, po co te okulary słoneczne masz…