Tydzień Baby: Grzybobrania, kangur i zboczenia leśniczego


Nie przyjadę, bo grzyby to ja u siebie na osiedlu mam, w tym małym lasku – przyjaciółka baby obojętnie wiadomość przyjęła, że borowiki i kozaki się pojawiły. – Zaraz zdjęcia ci przyślę, jak na ten sezon to ja królową grzybobrania jestem – taką jeszcze szpilę babie wbiła, bo wie, że ona ambitnie bardzo do zbiorów podchodzi, a żadnego maślaczka nie znalazła jeszcze nawet.

A jak zdjęcia dostała, to dopiero zazdrość ją wzięła. I refleksja taka ją naszła, że może grzyby jak te dziki do miast się przenoszą. Nieprawdziwa myśl to jednak była, bo w sklepie co kopalnią wiedzy wszelkiej jest o prawdziwkach w lasach pobliskich usłyszała. Że niektórzy koszami je zbierają.

– Ale lepiej tam pani nie jedź – sąsiad poradził. – Kangury, co groźnymi być mogą ponoć w puszczy się pojawiły.

– Przez te zmiany klimatyczne tak się dzieje – skomentował pan, co zakupy już zrobił i na pogawędkę się zatrzymał jedynie.

– Ale gdzie tam, jeden tylko jest, co z hodowli jakiejś uciekł. Jak niby te kangury z Australii do Puszczy Zielonki dostać by się miały? – sąsiadka zaprotestowała.

– Niby jeden, a jak się rozmnożą, to już zostaną – kolejny głos w dyskusji padł. To i baba się odezwała, że jednemu raczej trudno rozmnożyć się będzie.

– Szukają tego kangura, ale bezskutecznie na razie – sąsiadka opowiadała. – Na grzybach, co ich sporo nawet znalazłam, leśniczego spotkałam. Ale wstydu się przez Zosię najadłam!


INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


Sześcioletnia córeczka, zbieraniem grzybów znudzona bardzo była, gdy zza krzaka leśniczy się wyłonił. Na ten widok w panice do mamy podbiegła i za plecy jej się schowała.

– Jak ty się zachowujesz, jak dzikuska jakaś – reprymendę dostała. – Dzień dobry panu leśniczemu powiedz.

Dziewczynka główkę nieśmiało wychyliła, spojrzenie uważne rzuciła i pytanie zadała:

– To pan zboczeńcem nie jest?

Na te słowa matka rumieńcem się oblała, przepraszać zaczęła, a dziecko, co nadal za plecami jej się chowało za rękę mocniej chwyciła.

– Co ci do głowy przyszło! Skąd takie słowo znasz? – córkę, co nadal strach wykazywała przed oblicze leśniczego wyciągnąć próbowała.

– Dziadek mówił, że sama do lasu chodzić nie mogę, bo zboczeńca spotkam – dziewczynka wyjaśniła.

– Sama chodzić nie możesz, ale dziadek na pewno pana leśniczego na myśli nie miał – mama prostowała. – No, nie bój się już, pan leśniczy lubi dzieci…

– Ale tylko takie, co w lesie zachować się potrafią – rozbawiony leśnik dodał. – Inne kary dostają.

Zosia oczy szerzej jeszcze otworzyła, a strach nie opuścił jej wcale. Po chwili dłuższej głosem zlęknionym się odezwała:

– To pan w takim razie pedłofilem jest…

Pobierz najnowsze wydanie Mojej Harmonii Życia!

Viva Zioła! Sprawdź!

Tekst: Kamilla Placko-Wozińska
Fot. Anna Kot

Dodaj komentarz