28.02 2023
Tydzień Baby: Z życia kaczek i dziada
Nawet jak białego coś z nieba sypnie trochę, to wiosna i tak przebija się już zdecydowanie. Oznaką jej najlepszą kaczki są co to na staw u baby wróciły. Z okazji tej przyjaciółka z wnuczkiem z wizytą przyjechali.
– Jaka piękna kaczka! Jakby pomalowana i polakierowana jeszcze! – malec się zachwycił.
– Kaczor to jest – babcia fachowo wyjaśniła. – U kaczek tak jest, że panowie śliczni tacy, kolorowi , a panie niepozorne, szarawe…
– To tak jak u babci i dziadka – wnuczek się ucieszył, że inne, podobne zjawisko przyrodnicze znalazł.
– No wiesz – baba się w imieniu przyjaciółki oburzyła i zaraz teorię feministyczną nieco stworzyła: – Kaczki może gorzej wyglądają, ale mądre bardzo być muszą, skoro kaczory stroszę te swoje kolorowe piórka, żeby uwagę ich na siebie zwrócić.
Przyjaciółka teorii tej przyklasnęła, a chłopiec minę zafrasowaną jakby zrobił.
– Pomyliłem się w takim razie – po chwili westchnął. – U nich nie jest jak u babci i dziadka…
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Pośmiały się trochę z dziecka, ale przyjaciółka zaraz odkryła, że babę problem jakiś nęka. Że o dziada chodzi, domyśliła się też.
No to wyznała baba, że o zdrowie owego martwi się bardzo. Przypadkowo rozmowy fragment dziada z mamą usłyszała. O operacji mówił, że zrobić ją musi. A jak baba pytała potem o jaki zabieg się rozchodzi, rozmowy całej się wyparł. Nie on jeden zresztą, mama też.
– Wygląda zdrowo niby, jak drzewo rąbał widziałam, a to znaczy, że siłę ma – przyjaciółka oceniła, trochę babę uspokajając. Zaraz jednak dodała: – No, ale to o niczym nie świadczy, schorzenia różne są. Dziwne tylko, że z teściową gada o tym. Może razem na coś poważnego przygotować cię chcą?
Po słowach tych baba pobladła chyba, bo przyjaciółka pocieszać ją zaczęła, że to może jednak drobiazg jakiś tylko jest. I rady takiej udzieliła, że wieczorem baba klimat odpowiedni stworzyć ma i z dziada prawdę wyciągnąć całą.
– I pamiętaj, bez względu na to co usłyszysz trzymać się musisz – przyjaciółka pouczyła. – Pocieszyć go, że współczesna medycyna wszystko wyleczyć może. No, prawie wszystko.
Zamiast klimatu tworzenia, baba metodę prostszą wybrała, do muru dziada przyparła. Długo wszystkiego się wypierał.
– O żadnych chorobach nie mówiliśmy – zapewniał. – Nic mi nie jest.
– To o czym rano w kuchni rozmawialiście? – baba przypierała nadal.
– O rachunku za telefon, że mama osobno dopłacić jakieś absurdalne 58 groszy ma i w tym celu specjalnie przelew zrobić muszę… – wyjaśnił, a po chwili głową pokiwał i dodał: – W sensie bankową operację…