30.01 2023
Borsuk co dziadowi szczęście przynosi
Baba przyhamowała, bo coś przed domem samym drogę jej nie tyle przebiegało co przechodziło.
– Ale wielki kot! – do dziada się odezwała, ale zaraz sprostowała: – To nie kot, bóbr chyba, drzewa znów obgryzać nam idzie…
– Co najwyżej kota małego zje, bo to bóbr nie jest, a borsuk – dziad sprostował i na głowę zwierza patrzeć kazał, że pasek taki charakterystyczny ma. – Fajnie, że u nas zamieszkał, szczęście przynosi ponoć…
Babie strach głównie przyniósł. O kota Rudolfa, co mały jeszcze jest, a po drodze łazić lubi. Przeczytała bowiem, że faktycznie, borsuki choć najbardziej dżdżownice lubią, to i króliczkiem czy kotkiem nie pogardzą.
– Może byś mi dziadzie smycz dla Rudolfa kupił – poprosiła. – To ze mną wychodziłby jedynie.
Ale dziad wyśmiał babę, że po podwórku z kotem na smyczy paradować zamierza.
– Tych dżdżownic lepiej poszukaj – poradził. – Podrzucisz borsukom to kota nie tkną. Tylko dużo ich być musi.
Zaraz dziad dowodów szczęścia od borsuków szukać zaczął.
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
– A wiesz babo, że się udało, bo dzisiaj dzień dziesiąty jest – znacząco podkreślił.
– Nie wiem co to za dzień – baba, pracami kuchennymi zajęta, odburknęła jedynie.
– Dziesiąty dzień od szczepienia mojego, a do tego dnia komplikacje poważne wystąpić mogły, do śmierci włącznie – grobowym głosem oświadczył. – A tu żyję i mam się całkiem dobrze w dniu, w którym borsuka zobaczyłem.
Borsukowi więc baba zawdzięcza, że na wakacje za dni parę z dziadem udać się będą mogli i on w tej Afryce żółtej febry nie dostanie. Ale przed wyjazdem takim do zrobienia dużo jeszcze baba ma. Zwierzaki na ten przykład zabezpieczyć musi. Kartkę nawet spisała co kupić musi. Paszę dla kur, karmy dla kotów i psów, a i kawę specjalną dla bratowej i brata co domem pod baby nieobecność się zajmą.
Z listą na zakupy więc się wybrała. W sklepie zoologicznym odkryła dopiero, że dziad swoje dopiski zrobił, a ona okularów odpowiednich nie miała.
– Odczytać nie mogę co tu mąż napisał, może pani spróbuje – sprzedawczynię poprosiła.
– Dżdżownice – owa odszyfrowała. – Ale my nie mamy, w wędkarskim może robaki jakieś są…
Bardzo dziad zadowolonym z dowcipu swojego był. Przyjacielowi przez telefon opowiadał jak to babę po dżdżownice do sklepu wysłał dla borsuka szczęście przynoszącego.
– Koniec szczęścia tego – baba z kuchni pogawędkę dziada przerwała. – Gaz w butli ostatniej się skończył. Musisz jechać.
Dziada jednak i z butlą borsucze szczęście spotkało.
– Ostatnia w starej cenie – pan w punkcie poinformował, a lico dziada aż się rozpromieniło. Na chwilę jednak tylko, bo sprzedawca dodał: – Z dostawy nowej tańsze będą…