Tydzień Baby: Ogórkowy front robót z utrudnieniami


Typowy facet, spójrz na dziada babo, mina skwaszona, a dzień piękny taki – przyjaciółka westchnęła. – Słoneczko świeci, uroczystość miła. Tylko jego widok humor psuć może. Współczuję ci babo, że na co dzień to masz…

Baba w pierwszej chwili ochoczo przytaknęła, w drugiej zaś refleksja taka ją naszła, że ocena niesprawiedliwą trochę jest. Fakt, pogoda dopisała, imieniny mamy baby miłymi bardzo były, tylko że w czasie gdy goście słodkim na tarasie się raczyli, dziad w piwnicy z rurami zatkanymi walczył. Tak zatkanymi, że piwnicę zalało.

Baba w kuchni w warunkach trudnych, bo zmywać nie można było, ani zmywarki uruchomić nawet, kulinarnie imprezę zabezpieczała. Z widmem gorszym jeszcze wieczornego zaprawiania ogórków.

Po godzinach paru, jak dom już opustoszał, dziad sukces połowiczny ogłosił. Że przetkał trochę, ale nie na tyle, żeby baba ogórki sobie w zlewie myć mogła.


INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


– Nie sobie, a rodzinie całej, tobie też – baba sprostowała i karnie wanienkę do ogrodu poniosła. Tam linię płukania uruchomiła. A miała co płukać, codziennie ma, bo ogórki jak szalone rosną. Do setki słoików kiszonych dochodzi baba właśnie, dwudziestki warszawskich, a surowe na mizerię już pomroziła. Co rano nowe się pojawiają w ilościach takich, że wózkiem je baba z ogrodu przywozić musi.

– Męczymy się tak z tym płukaniem w ogródku, a dziad stale rury przepycha – przyjaciółka co pomoc zaoferowała oceniła. – Może tak fachowca wezwać lepiej?

Zaraz jednak sama do wniosku doszła, że fachowiec taki to przedraża, że dziadowi szansę dać warto. Baba z twierdzeniem tym się zgodziła, zwłaszcza, że przyjaciółka niedawno całkiem doświadczenia z instalatorem zaprzyjaźnionym prawie miała.

Koleżanka, co w życiu zawodowym nauką się para, często awarie różne miewa, więc instalatora poznała dobrze. Raz jak przyszedł nadziwić się nie mógł, że ona tak w tych książkach siedzi, pisze coś czasami, ze studentami się spotka i za to jej płacą.

– A co uważa pan, że  wiedza darmową być powinna? – przyjaciółka się oburzyła, a ów ramionami wzruszył tylko i za naprawę prysznica się wziął. Taką za złotych dwieście.

Gdy nocy pewnej odkryła, że woda w toalecie ciurkiem leci w popłoch wpadła. Raz, że rachunki wzrosną, dwa, że planeta wysycha, a ona dobro takie marnuje. Świtem więc po instalatora zadzwoniła.

– Żadna awaria to nie jest – pan co szybko przybył diagnozę postawił. – Spłuczka za mocno wciśnięta, wystarczy lekko palcem odgiąć.

Uśmiechnął się przy tym pobłażliwie i 150 złotych zażądał.

– Za co? – przyjaciółka się zdumiała. – Chyba nie za dojazd, bo na tym samym osiedlu mieszkamy…

Fachowiec zastanowił się przez chwilę, głową pokiwał i wyjaśnił:

– No wie pani, za tę no… wiedzę…

Tekst i zdjęcie: Kamilla Placko-Wozińska

Zamów najnowsze wydanie „Mojej Harmonii Życia”.
W wersji papierowej lub e-wydania!

Dodaj komentarz