31.01 2022
Tydzień Baby: Nieład z ładem, a wydatki rosną…
Że wszystko się w życiu wyrównuje – przyjaciółka baby opowieści owej skwitowała. – Jak coś się polepszy, to zaraz… a sama wiesz co. Ten twój optymizm wrodzony też szkodzić może.
Baba na ten przykład radością z przebiśniegów, co wychodzić zaczęły się podzieliła.
– Teraz tylko lepiej być może! – przyjaciółce powiedziała. Ale nie było, bo orkan o imieniu wdzięcznym Nadia przyszedł, prądu babę na godzin parę pozbawiając i drzewo z korzeniami wyrywając.
Gorszym od Nadii ład polski się okazał. Mniej na konto wpłynęło.
– Sprawiedliwy to ład jest – dziad ocenił. A wzrok zdumiony baby widząc dodał: – I ty i ja mniej dostaliśmy.
Niewiele baba z tego nieładu rozumie, ale podobno jakoś to ma się wyrównać. Zaraz też się pocieszyła, że miesiąc i tak dobrym będzie, bo pracę dodatkową wykonała, co za nią pieniądze wpłyną. Ale nie wiadomo kiedy, bo jak o tej radości myślała jeszcze, telefon odebrała. Covid wypłatę opóźnił. Umowę nową podpisać baba musi, bo na tę starą, a konkretnie na podpis baby płyn do dezynfekcji się wylał.
A wydatki rosną. Zadziwiło babę trochę, że na stacji benzynowej całkiem sporo zapłaciła, a ponoć rząd pomóc jej miał, co na paragonie nawet napisanym zostało. Tym razem to jednak nie do końca rząd zawinił. Pistolety baba pomyliła i 98 zatankowała.
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Jakby tego mało było w torebce jedną rękawiczkę znalazła raptem. Z ulubionej, skórzanej pary, co ją na aukcji wylicytowała. Nowe kupić będzie musiała, bo od tych przebiśniegów do wiosny prawdziwej daleka droga być może. Trudno się mówi, pomyślała, bo to nie pierwsza zguba jej była, ran jednak nie ma co rozdrapywać. A żeby przykro jej nie było patrząc na tę jedną, bezużyteczną już teraz do kosza najbliższego ją wyrzuciła i zaraz nową parę nabyła. Podobną nawet, dziad się nie zorientuje i swoich zwrotów ulubionych nie zastosuje: „znowu”, „jak zwykle”, „gdzie ty babo głowę masz”…
Zadowolona więc całkiem do domu wróciła. Zakupy rozpakowywała właśnie, gdy wzrok jej na drugą torebkę padł, taką co bardziej do kurtki pasowała będzie. Sięgnęła więc po nią, do środka zajrzała i oczom jej rękawiczka się ukazała. Jedna, bo druga już w koszu przy sklepie leżała.
– Muszę dziadzie do sklepu wrócić, cebuli zapomniałam – skłamała i szybko z domu wyszła.
Pełen prawie kosz widząc z ulgą odetchnęła, że nikt go opróżnić nie zdążył. Parę papierów na wierzchu leżało, ale rękawiczkę widać było jeszcze.
– Polski ład, cholera – męski głos za sobą usłyszała.
– O, coś powiedzieć o tym mogę – baba dodała do dwóch panów się obracając.
– Wiem, wiem – jeden głową pokiwał. – Mówiłem właśnie koledze, że kobita skromnie, ale dosyć porządnie ubrana, a w śmietniku grzebie…