19.02 2024
Tydzień Baby: Jak baba w Kenii wielkie zwierzę wypatrzyła
Tydzień jak nie przymierzając z bajki baba miała jak dziada do Kenii zabrała. Buntował się trochę, że lot za długi, co niebezpieczeństwo wzmaga, ale cały przespał prawie i w cieple się obudził.
Na safari polecieli, co ich w tygodniu aż sześć odbyli w trzech parkach narodowych. Tu już dziad szczęśliwym bardzo był, gdy gazele, hipopotamy, bawoły, zebry, żyrafy i wiele innych stworów z bliska oglądał.
Babie najbardziej słonie się podobały. Jeden zaś szczególnie, co autostradą miejscową po asfalcie wędrował, a wszystkie auta zwalniały i łukiem szerokim go omijały. Przy każdej drodze zebry czy żyrafy spotkać można było jak posilały się na samochody obok przejeżdżające uwagi najmniejszej nie zwracając.
Grupa baby sześć osób łącznie z dziadem liczyła plus kierowca Ben, co się na początku jako kapitan Ben przedstawił, żeby wszyscy wiedzieli kto rządzi. I rządził twardą ręką. Raz na safari prośbom żadnym nie uległ i przy małym słoniku mało, że się nie zatrzymał, to gazu dodał jeszcze. Bunt prawie się zrobił, ale Ben kawałek dalej wóz zatrzymał i ręką parę gepardów wskazał.
– Słoni to tu setki zobaczycie, a geparda spotkać trudno – dumnym głosem obwieścił, a skruszona grupa wdzięczność okazała.
Chętnie natomiast w zabawie szukania zwierząt przy asfaltowych drogach uczestniczył i na okrzyki radosne wóz zatrzymywał. Babie kiepsko szło, raz tylko pierwsza była.
– Ben, stój, wielkie zwierzę! -wykrzyknęła. Wszyscy do okien się rzucili, a zza krzaków całkiem okazała krowa wyszła.
Dwa ostatnie dni baba z dziadem w ramach relaksu nad oceanem ciepłym spędzili. Rodaków tu spotkali, co na wczasach all inclusive byli. Z jedną panią z Zielonej Góry na snoorfowanie popłynęli.
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
– Mąż nie chciał, towarzystwo miłe tu mamy, to z nimi w barze przy basenie odpoczywa – wyznała. – Na safari też nie chciał, że słonia to sobie w zoo obejrzeć może…
Zaraz jednak dodała, że koczkodanów dużo pofotografowała, więc też będzie miała co w kraju pokazać. Małpy owe chętnie do hotelu przychodziły celem kradzieży jedzenia.
– Jednej takiej grubej, co z malutkim małpiątkiem przyszła banana dałam, a ta sama go zjadła, a dziecku skórkę dała jedynie – wzburzona opowiadała. – Zaraz ją pani pokażę, bo zdjęcie mam.
Po tych słowach telefon babie pod nos podsunęła. Nic a nic na ekranie widać nie było, co słońce powodowało i brak okularów baby.
– No, faktycznie wredna małpa. I gruba – baba z grzeczności potaknęła.
– Prawda? – nowa znajoma też w telefon łypnęła, a potem na babę, dziwnie jakoś tak i dodała: – Zdjęcia pomyliłam, to ja na plaży…