07.03 2022
Tydzień Baby: Goście, przyjaciele i coraz większe rodziny
Że fajni jesteśmy, baba refleksję taką miała, jak wyszło na to, że w sytuacji trudnej bardzo pomaga każdy jak może i Ukraińców z ramionami otwartymi wita. Politycy nawet głosem jakby podobnym mówią, choć nie do końca wytrzymują wszyscy, bo do napaści wzajemnej na siebie przywykli. Jednego to nawet dziennikarz ze studia wyprosić musiał, gdyż ów wojnę okrutną na walkę polityczną wykorzystać chciał.
Każdy dzień tak samo zaczynamy pewnie wszyscy – od biegu do telewizora czy komputera, celem sprawdzenia czy w nocy coś strasznego się nie wydarzyło. I wydarza się zawsze. Ponad milion osób uciekło już przed wojną do Polski. Większość z nich właśnie u nas dom znajduje. Bardzo się babie podoba, że ludzie, którzy już przyjęli Ukraińców pod swój dach nie mówią o nich „uchodźcy”, a goście, przyjaciele, albo, że rodzina im się powiększyła właśnie.
Goście też sprawili, że dziecko się od baby wyprowadziło. To znaczy wyprowadziło się z piętnaście lat temu, ale dotąd na sugestie wszelkie, że czas może rzeczy z pokoju dawnego powywozić, oburzeniem odpowiadało. Że baba i dziad to ślady pociechy jedynej z życia swojego usunąć za wszelką cenę chcą. A teraz na weekend z Niemiec przyjechało i wszystkie ślady samo wywiozło.
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Babę bardzo panowie wzruszyli, co sobotę każdą z piwem przed sklepem zaczynają. Jeden tylko się wyłamuje i piwa nie rusza. Wino tanie bierze, bo ponoć kalkuluje się bardziej. Minionej soboty podobnie było, ale jakby inaczej. Każdy z biesiadników do alkoholu coś dokupił do zbiórki na pomoc Ukrainie w sklepie prowadzonej.
Ten z winem pecha jednak miał. Ledwo butelkę zaczął, gdy kobieta z miną groźną na rowerze się pojawiła.
– A ty co tu robisz? – retorycznie raczej spytała, bo dobrze widziała czym małżonek zajmuje się właśnie. – Pomoc tylko kupić miałeś, a chlasz przed sklepem. Wstydu nie masz, za pieniądze chlasz co je na dary dla Ukraińców dałam.
– Za swoje chlam – honorowo mężczyzna się odezwał, łyka solidnego pociągając w obawie pewnie, że butelka zarekwirowaną zostać może. – Sklepowej spytaj, dary kupiłem.
– To marsz do domu – kobieta postawę groźną przyjęła. – Od rana nadążyć z niczym nie mogę. Kury nakarmione, węgiel do pieca zataszczyłam, za obiad brać się muszę, a roboty pełno.
– Rację masz, kobieto – mąż przy łyku kolejnym głową pokiwał. – Od dawna o tym myślałem…
Po słowach tych cisza zaległa. Koledzy z niedowierzaniem ugodowość kompana przyjęli, a żona jakby przyjaźniej łypnęła. Po chwili amator wina myśl rozwinął:
– Od dawna myślałem, że wstawać wcześniej powinnaś…