20.01 2017
Tantra w związku i w życiu
Rozmowa z Andrzejem Pawluczukiem, Absolwentem Moskiewskiej Szkoły Psychologii, nauczycielem wschodniej tantry buddyjskiej. Wiedzę zdobywał u syberyjskich szamanów, naukę i praktykę wśród mnichów w Indiach i Tybecie.
Nauczyciele tantry potrafią zintegrować wszystkie poziomy istnienia: ciało, duszę i umysł. Zwykle tantrę kojarzymy jedynie z seksem, a szkoda. Jest dla ludzi świadomych i szukających innych jakości. Każdy, kto chce zmienić coś w swoim życiu, nie tylko w związku, ale w pracy, w relacjach z przyjaciółmi, znajomymi, powinien ją poznać. Pięknie jest, kiedy podczas warsztatów tantrycznych ludzie odkrywają swoje talenty, pasje. To właśnie odkrycie w sobie pierwiastka żeńskiego i męskiego zarazem powoduje te zmiany. Zrównoważenie obu pierwiastków w sobie jest jedną z tajemnic tantry. Czasami chodzi o obudzenie męskości i kobiecości. Bardzo wielu ludzi tego potrzebuje. Czasem o zrównoważenie obu pierwiastków w sobie. Bywa też, że życie wyrzuci nas z naszej strefy komfortu i szukamy zmiany. Tantra jest znana jako stara nauka, gra przeciwieństw Ying-Yang , które się zmieniają. Poprzez nią możemy wejść w głąb siebie i sprawić, że nasze życie nabierze blasku.
Od kiedy i jak to się stało, że zajmuje się pan tantrą?
– Z tantrą spotkałem się 23 lata temu. Były to warsztaty o energii seksualnej. Miałem 23 lata i temat tantry brzmiał jak bajka: oszczędzanie energii, wymiana energetyczna. W tym wieku najbardziej podobały mi się techniki seksualne, które zacząłem od razu stosować. Rzeczywiście było to dla mnie wielkim zaskoczeniem, a jeszcze bardziej dla kobiet, które wyraźnie widziały różnicę w podejściu do nich….do relacji damsko-męskich.
Na czym polegała ta różnica?
– W tym wieku ważna była ilość i wielkość, do tego by przejść w jakość, potrzebowałem jeszcze trzech lat. Dziewczyny traktowałem w całości – umysł i dusza, a nie tylko ciało i przyjemność. Na początku nadal ważne było polowanie na orgazm. Z czasem zauważyłem i doznałem na sobie wyższego poziomu przyjemności nie tylko fizycznej, ale głównie duchowej. Wtedy nawet zbliżenie fizyczne nabiera innego, subtelnego i silniejszego wymiaru. (…)
Cały tekst w wydaniu drukowanym nr 1/2017