
22.04 2025
Święta bez równouprawnienia. A i po nich nie lepiej…
Cicho tak się dziwnie po świętach zrobiło, gdy goście ostatni we wtorek dom opuścili. Koty na fotele zajęte przez dni ostatnie wróciły i kwiatów już babie nie niszczą. Długo ich baba szukała, bo jak na koci gust spokoju wielkanocnego za mało miały. Szwagier w końcu pytanie dziwne zadał, czy baba koty zwykle podlewa może. To i się znalazły wśród bratków, odgrodzone od gośćmi barierkami tarasu.
W szczytowym momencie 15 ich było (w sensie gości, bo kotów jak zwykle dwa), ale że pogoda dopisała w plenerze czasu dużo spędzali. Dziad na ten przykład wnuczce brata baby warsztaty malarskie zrobił i ku zdumieniu rodziny całej ze trzy godziny dziecka widać nie było. Bratankowie baby konia, co z bramą na głowie w świat udać się zamierzał ratowali. Bramę prawie zięć baby dwa dni wcześnie zrobił i podziwiali wszyscy, że solidna taka.
Baba z bratową najdłużej to w kuchni były. Bardzo to pociechę irytowało, że równouprawnienia żadnego w rodzinie nie ma.
– Co ty, dziecko, święta to zły czas na feminizmu wdrażanie – baba zaprotestowała. A pociecha wykład zrobiła, że jak całe życie facetów wyręczają, to tak mają. Na dowód inne, w świecie cywilizowanym zasady obowiązujące im pokazała.
– Dziękuję nie wystarczy, warto talerz do kuchni wynieść jeszcze – stryja Wojciecha instruowała. Tak go zaskoczyła, że wyniósł, ale na tym się nie skończyło.
– I co dalej z tym talerzem? – retorycznie spytała i zaraz dodała, że resztki dla kur, a zastawę do zmywarki włożyć należy.
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Cudem tylko baba się przed powstrzymaniem szwagra powstrzymała. Bo ona przecież najlepiej zmywarkę taką pakuje. Wyczuła jednak, że dziecku by się to nie spodobało.
O równouprawnieniu po świętach myślała sobie jeszcze, gdy telefon zadzwonił. Że spam to być może, komórka ją ostrzegła, ale baba odebrać postanowiła, bo takie dzwonienie i namawianie to w końcu czyjaś praca, co ją też szanować trzeba.
Miła, sądząc po głosie młoda kobieta grzecznie bardzo się przywitała, przedstawiła i pytanie takie zadała, że zaraz baba sympatię straciła:
– Czy jest w domu mąż, albo inny mężczyzna?
– A w czym oni lepsi niby? – baba się wkurzyła. – Sądzi pani, że o wydatkach rodzinnych decydują może? Albo, że śrubokręty tylko im się przydać mogą?
– Nie, nie, ja tylko… – dziewczę tłumaczyć się próbowało, ale baba nie skończyła jeszcze:
– Przez takie jak pani, równouprawnienia nigdy nie będzie!
– Ja…, ja, przepraszam bardzo…. – dziewczyna głosem łamiącym się odezwała. – Ale ja zachęcić dzwonię. Do badań prostaty…
Tekst: Kamilla Placko-Wozińska