Sesja fotograficzna baby i co szczeniak zjeść potrafi


Może ja więcej dam? – z nadzieją w głosie baba spytała, gdy urzędniczka u której dowód nowy załatwiała o zdjęcie poprosiła.

– To jedno też oddam, zeskanuję tylko – odpowiedź padła. I w ten sposób baba z ośmioma fotkami została. Nieudanymi specjalnie, ale za to drogimi, bo za 50 złotych.

Tak właściwie dzień cały nieudanym raczej był. Jak już baba do urzędu jechać miała, zdjęć co je wcześniej do paszportu robiła znaleźć nie mogła.

– Czasu nie trać, w zakładzie zaraz ci fotkę zrobią – dziad poradził. Posłuchać go właśnie zamierzała, ale jajka na stole dla przyjaciółki przygotowane zniknęły, a po drodze podrzucić je miała.

– Tylko ty je dziadzie gdzieś przełożyć mogłeś, bo w domu nikogo innego nie ma – baba oskarżyła.

– Nie ruszałem – dziad zaprotestował. – Sama gdzieś je posiać musiałaś. Od rana jakaś taka niezorganizowana jesteś.

Kłótnia na włosku już wisiała, gdy w drzwiach Wolf z fragmentem wytłaczanki w pysku się pojawił. Po reszcie i dziesięciu jajkach śladu nie było, ani fragmentu skorupki.

– Zżarł wszystkie, jak nic – dziad ocenił. – A taki idealny po tych szkoleniach ma być. Jak to behawiorystka mówiła? Mądry, szybko się uczy i grzeczny bardzo…

– Pięć miesięcy ma dopiero, a szkód prawie nie robi – baba owczarka w obronę wzięła. – Pal sześć te jajka, żeby nie zachorował tylko.

– Jak po tym wczorajszym nic mu nie było, to jajka nie zaszkodzą na pewno – dziad uspokajał z efektem przeciwnym raczej.

– A co było wczoraj? – baba się zdenerwowała.

– No, smaczki na tarasie zjadł wszystkie.

– Smaczki nie zaszkodzą przecież – baba już spokojną prawie była, ale dziad uzupełnił: – To smaczki dla koni były…

__________________________________________

Podoba Ci się Tydzień Baby?

INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!

__________________________________________

Po takim poranku baba w zakładzie fotograficznym się pojawiła, o zdjęcie do dowodu poprosiła.

– Osiem zrobimy, za pięć minut gotowe będą – miły pan poinformował.

– Jedno wystarczy – baba zaprotestowała.

– Najmniej osiem robimy.

Pożaliła się baba urzędniczce, gdy ta odciski palców jej pobrała i zdjęcie oddała.

– Taki zakład też z czegoś utrzymać się musi – odparła. – Kuzyn go prowadzi to wiem. Pani się nie martwi, dzisiaj jeden taki był, co żadnego zdjęcia nie potrzebował, a też mu osiem zrobili…

Petent w sprawie rejestracji ważnej się pojawił. Razem z dowodem osobistym zdjęcie urzędniczce podał.

– A po co mi pana zdjęcie? – ta zdumiona spytała.

– Piszecie przecież na waszej stronie, że ze zdjęciem przyjść trzeba. O, tu – mężczyzna zaraz stronę odpowiednią w telefonie otworzył i przeczytał: – „ z dokumentem tożsamości ze zdjęciem”…

Tekst: Kamilla Placko-Wozińska

Moja Harmonia Życia – czytaj najnowszy numer!

Dodaj komentarz