Vedic Art – kiedy dusza wypowiada się na płótnie


Z Joanną Janowicz, artystką, międzynarodowym ekstrakompetencyjnym nauczycielem Vedic Art, ekspertem zdrowia psychicznego, rozmawia Anna Dolska.


Dla kogo jest Vedic Art? Czy – jak przeczytałam – dla osób zestresowanych i żyjących w środowisku rywalizacji?

Joanna Janowicz: Brak życia w zgodzie ze sobą, udawanie, ustawiczna chęć osiągania, sprawiły, że dziś ponad 350 mln ludzi na świecie ma depresję. WHO podała, że za 3 lata na tę chorobę ludzkość będzie cierpieć najczęściej. To kiepska wiadomość, która potwierdza, że stan naszej odporności psychicznej dramatycznie spada. Jesteśmy przemęczeni, wypaleni, zdominowani przez trudne doświadczenia. Nie radzimy sobie z wyzwaniami i problemami, bo jest ich zbyt dużo. Nasze umysły nie są przystosowane do zarządzania taką ilością przekazów i zadań każdego dnia. Gdzie dziś nie ma rywalizacji? Staramy się udowodnić swoją lepszość w pracy, także w domu, a nawet sami przed sobą stale coś udowadniamy, zamiast dać sobie w końcu spokój.

Dobra wiadomość jest taka, że coraz częściej zdobywamy się na odwagę, by przyznać się do choroby duszy, bo depresja jest efektem życia w niezgodzie z naszymi wewnętrznymi, subtelnymi pragnieniami. Musimy dbać o siebie bardzo, nauczyć się prawdziwie odpoczywać i zauważać oznaki zmęczenia życiem. Potrzebujemy zatrzymać się, zatroszczyć o zasoby i energię do życia. Bez tego żyjemy bezrefleksyjnie od weekendu do weekendu, często popadając w zakupoholizm, seksoholizm, sięgamy po używki, hazard i tabletki. To jednak niczego nie rozwiązuje. A człowiek, który jest zadbany psychicznie to 6 razy mniej absencji w pracy i ponad 30% większa efektywność, umiejętność kochania zamiast oczekiwania i poczucie spełnienia zamiast poczucia wyższości.

Dlaczego zajęła się pani Vedic Art?

Nasze życie składa się z barwnych historii i z Vedic Art wiąże się też moja. Kilka dobrych lat temu mogłam już odhaczyć sobie kilka życiowych sukcesów: uznanie w branży i skuteczność w biznesie, i wtedy właśnie zaczęłam odczuwać, że jest jeszcze coś w tym moim życiu, czego nie robię, a pragnę. Nie wiedziałam, co to jest. Czułam w sobie tak, jakby była jakaś część mnie zakochana w czymś, ale pusta, niewypełniona spełnieniem. I jak to w życiu bywa, ten subtelny głos duszy już wtedy szeptał i podpowiadał: „Słuchaj, maluj. Ty chcesz malować”. I niby słyszałam go, ale głos rozsądku dopowiadał: „Jakie malowanie? Ty się do tego nie nadajesz. Nie umiesz, nie możesz, nie powinnaś”.

Teraz to jest śmieszne i absurdalne, ale powiedz sama, ile razy negujemy ten głosik, który mówi nam prawdę o nas? I pewnego dnia poleciałam z przyjaciółką na Sardynię. Był to dla mnie trudny czas w życiu. Ale w tamtej chwili leżałyśmy na plaży, patrząc w mieniące się fale i ja zaczęłam o tej pustce we mnie, która czeka i że gdzieś serce mówi mi o malowaniu…

Co powiedziała?

„A słyszałaś o malowaniu intuicyjnym?” Ach! W sekundę rozum odpuścił. Błyskawiczne przyzwolenie. Rozum dopuścił myśl, że nie trzeba umieć, że to z intuicji płynie. Och, jakie to było piękne uczucie. Zapragnęłam więc doświadczyć tej głębi poznawania siebie w malarstwie i rozpoczęłam mój pierwszy kurs Vedic Art. To był przełom. To było jak fala mnie i prawdy o tym, czego chcę w życiu, jaka jestem pod maskami, co mnie uszczęśliwia.

Dzięki Vedic Art ta fala w naszym życiu nie tylko uwalnia się, jak najpiękniejszy wodospad, ale przynosi to, co najbardziej nam potrzebne: przyzwolenie. I ja poczułam zgodę, że mogę. Że to jest po mojemu. Nie muszę, jeśli nie chcę. Że mam odwagę pójść swoją drogą serca, nawet jeśli jej jeszcze w pełni nie znam. Stałam w ogrodzie ze sztalugą i przepełniało mnie szczęście.

Potem już tylko rosło to uczucie spełnienia, kiedy poszłam dojrzalsza doświadczyć wyższego poziomu, a później mój nauczyciel, Jacek Poteralski powiedział: Wiem, że wrócisz i będziesz tego uczyć. Dziś na Vedic Art witam prezeski firm, była też pani psycholog, terapeuci, dermatolog, artystka po ASP, finansiści, specjalistka od SAP-a. Organizuję też dostosowaną wersję Vedic Art w firmach dla pracowników i zarządów. Każda z tych osób poczuła, że nie jest już w modzie biec, ale zadbać o siebie, by mieć witalność dla siebie, dla bliskich – w życiu i w pracy.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszy wydaniu Mojej Harmonii Życia. 

Kliknij w obrazek i pobierz numer za darmo!

 

Dodaj komentarz