15.07 2024
Kulinarne talenty baby z kwiatami cukinii i piwem
Trzy razy baba do pięciu liczyła i zawsze cztery jej wychodziło. A pewną była, że pięć zrazów zawijanych, zwanych też roladami przygotowała.
– Widać cztery zrobiłaś tylko – dziad kategorycznie stwierdził. – Surowego nikt by nie zjadł przecież…
Po tych słowach na babę przerażenie padło, że jest ktoś, kto chętnie surowe zjada. Lea, bokserka dziada, co właśnie podejrzanie spokojnie pod stołem dużym w jadalni leżała.
– Zajdź ją z drugiej strony! – baba komendę wydała. – Zabrać zraza jej musimy.
– Po co? Niech sobie zje, jak już ukradła, nam go chyba podać nie zamierzasz – dziad spokojnie odparł. Ale jak się dowiedział, że wołowina metalowym szpikulcem przebita była, zaraz z pomocą ruszył. I szpikulec ów odzyskać szczęśliwie się udało.
– Mądry pies – dziad z dumą ocenił. – Krzywdy sobie nie zrobił, a wszystko zjadł.
Przy obiedzie tylko problem wystąpił, bo mama baby i teściowa podejrzanie na półmisek patrzyły. Długo baba przekonywać je musiała, że mięsa z pyska Lei nie serwuje, że pięć zrazów miała, jakby ktoś dokładkę chciał. W sensie dziad.
A jak rodzina cała się zjechała, błysnąć baba talentem kulinarnym chciała. Koleżanka na Facebooku zdjęcie kwiatów cukinii zamieściła, że takie cuda na straganie kupić jej się udało. U baby pełno ich rośnie, zaraz więc wyczytała, że one smaczne bardzo są. No to pozrywała, pręciki ze środka usunęła i przepis najprostszy wybrała – zrobić ciasto z pół szklanki piwa i pół szklanki mąki (mąkę sypać do piwa i stopniowo ubijać to grudek nie będzie), kwiaty obtoczyć i smażyć na oleju. Piwa tylko w domu nie było, to do sklepu się udała i ze sklepową co też cukinie ma przepisem podzieliła.
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
– Jedno piwo więc proszę, najtańsze – zmówienie złożyła. A jak już sklep opuszczać miała i sąsiad jeden co na ławeczce piwo z kolegami spożywał w drzwiach się pojawił sprzedawczyni zawołała:
– Pani wróci, tu jeszcze tańsze mam…
Przyrządziła baba ciasto, ale jakby za gęste jej się wydało. Teściowej więc szukać poszła, celem konsultacji czy piwa dolać jeszcze.
– Zdecydowanie dolać – teściowa oświadczyła, tyle, że nie było już czego, bo w ciągu dwóch minut, co baby w kuchni nie było, ktoś resztę butelki opróżnił.
– Później winnego znajdę, do sklepu szybko skoczę – zdecydowała i po butelkę drugą się udała.
– O, widzę że zasmakowało – sąsiad, co nadal na ławce piwo pił zakup baby skomentował. – To i parę groszy na drugie się znalazło…