17.06 2024
Kłopoty z prezentem dla dziecka i malinowy urodzaj
Zwariowałaś babo całkiem, taka motolotnia niebezpieczną bardzo jest – dziad niegrzecznie pomysł baby na prezent dla dziecka ocenił. Godzinę raptem baba wykupić zamierzała, nie zaś motolotnię całą. – W życiu nie pozwolę.
Na różne akrobacje wodne na desce po głowie się postukał jedynie, podobnie na skok na bungee, a urodziny dziecka coraz bardziej się zbliżały. Że pieniądze da, obwieścił, a baba tylko ma wymyślić coś fajnego i bezpiecznego koniecznie.
Do głowy więc babie przyszło, że dziecko, co od dziesięcioleci dzieckiem już nie jest języków uczyć się lubi. Kilka już zna, więc szukać baba musiała jakiegoś mało popularnego.
– Mam dziadzie! – z radością się odezwała. – Kurs arabskiego jej kupimy.
Po wzroku dziada od razu jednak poznała, że pomysł ten też nie przejdzie.
– Już widzę jak dziecko w podróż niebezpieczną wyrusza, celem umiejętności językowych sprawdzenia. A jak ją porwą? Zastanowiłaś się choć przez chwilę? – skrytykował. I dodał, że najlepiej dla dziecka chyba będzie jak niczego mu nie kupią.
Ale baba nie ustępowała i znalazła w końcu – kurs japońskiego. Dziad argumentu przeciw żadnego nie znalazł za to, niechętnie więc zgodę wyraził. A gdy już prezent kupionym został, dziad powstrzymać babę próbował jeszcze:
– Nie rób tego! Tam trzęsienia ziemi są! Wystarczy że zdjęcia malinek jej wyślesz… Satysfakcję mieć wielką będzie.
Podoba Ci się Tydzień Baby?
INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!
Krzaczki malinek pociecha własnoręcznie z pomocą prawie zięcia wiosną posadziła. Same z siebie tak nie wyrosły jednak, bo to baba je podlewała i jej satysfakcją to jest, że owoce smaczne się pojawiły. Chwaliła się baba nimi zaprzyjaźnionej sklepowej, że dorodne takie i smaczne bardzo.
Do samochodu z zakupami już wsiadać zamierzała, gdy klient jeden ją zaczepił.
– To pani te dorodne maliny ma? – zagaił.
– Tak – baba z dumą głową pokiwała.
– To ja skrzyneczkę bym kupił chętnie – oferta taka biznesowa padła, co ubawiła babę bardzo.
– Tyle to nie mam, bo to krzaczki młode są – wyjaśniła.
– A ile? – miły pan nie ustępował zwłaszcza, że wiedział już, że u baby wszystko ekologicznie rośnie bardzo.
– Pięć… – baba odpowiadać zaczęła.
– No, dobrze, niech te pięć kilo będzie – klient jej przerwał i dopytywać zaczął po ile. No to baba wyjaśnić niechętnie musiała:
– Pięć sztuk na myśli miałam…