02.01 2022
Rozmówki polsko-norweskie: W dążeniu do hygge
Z Kasią Preiss-Justnes, Polką mieszkającą w Norwegii, żoną Terje, mamą Philipa i Gabrieli, a zawodowo marketing country manager skandynawskiej drogerii online, rozmawia Anna Dolska.
Mieszkasz w Norwegii od 30 lat, masz norweską rodzinę i przyjaciół. Czym Polacy różnią się od Norwegów?
Mentalnie bardzo różnimy się od siebie. Dopiero przyjeżdżając tutaj odkryłam, kim chcę być i jak żyć. Odkryłam się na nowo. Norwegowie cenią prostotę w życiu i to bardzo mi odpowiada. Z tego też bierze się fakt, że Skandynawowie uważani są za najszczęśliwsze narody w Europie. W Polsce kiedy zapytasz sąsiada, co u niego słychać, zwykle odpowie: ,,Mogłoby być lepiej…”. Norweg zawsze odpowie optymistycznie.
Na tym polega ta mentalna różnica, że my narzekamy na brzydką pogodę, a Norwegowie mawiają, że ,,nie ma złej pogody, są tylko nieodpowiednio ubrani ludzie”?
Właśnie. Nie narzekać i cieszyć się drobiazgami, uchwycić sens codziennego życia. Norwegowie mają na to specjalne określenie: hygge, które nie ma odpowiednika w języku polskim. To nic innego jak przyjemność, magia biorąca się z małych rzeczy. Dziś po pracy umówiłam się z koleżanką na kawę. To jest dla mnie hygge. W Norwegii zima trwa 6 miesięcy. Wiosny właściwie nie ma. Jest zimno i ciemno, a ty znajdujesz przyjemność we wspólnym przygotowywaniu posiłku, oglądaniu ulubionego serialu, zadbaniu o siebie. Nie narzekasz, tylko starasz się mieć do wszystkiego pozytywny stosunek. Norwegów cechuje większa niż nas Polaków wewnętrzna równowaga.
Z drugiej strony funkcjonuje stereotyp Skandynawa jako uprzejmego, ale zdystansowanego. Jest przyjazny w stosunku do obcych, ale nie zaprosi cię do swojego domu. Czy to prawdziwy obraz?
Na początku trzeba włożyć trochę wysiłku, żeby się zaprzyjaźnić z tutejszymi mieszkańcami. Należy zawierać znajomości, poznawać język. Wystarczy pokazać, że się uczysz, a oni już to docenią. Wiem to z autopsji, bo też byłam tu nowa i obca. Jak już przekroczysz barierę językową, to bardzo prosto i szybko można zyskać zaufanie, przyjaźń i koleżeńskie relacje. Tym, co jest bardzo ciekawe w norweskim społeczeństwie w przeciwieństwie do polskiego, to zaufanie do władzy i polityków.
Czytaj również: ROŚLINNY DETOKS OD CODZIENNYCH SPRAW
Przez ostatnie osiem lat rządziła tu prawica. Od września mamy rząd lewicowy Partii Pracy i zaufanie społeczne do rządzących się nie zmieniło. Przejawia się to m.in. w tym, że jak zostanie wprowadzony regulamin, to wszyscy go przestrzegają. Mają nosić maseczki, to je noszą i nie dyskutują, że to ogranicza ich swobody obywatelskie.
Norweski wydaje się trudnym językiem. Długo się go uczyłaś?
Kiedy przeprowadziłam się do Norwegii w 1989 r. znałam tylko i wyłącznie niemiecki. W ciągu trzech miesięcy nauczyłam się norweskiego. Brzmi obco, ale to bardzo prosty język. Na dodatek, jeśli znasz norweski, bez problemu dogadasz się ze Szwedem i Duńczykiem. Różnica jest taka, że duński ma dość ciężką wymowę. Norweski z kolei ma prostszą gramatykę. Gorzej jest z fińskim, bo to inna grupa językowa. Polacy mogą mieć problemy z wymową i akcentem. Tym się wyróżniają. Jak opanują sam język, to często mówią z akcentem słowiańskim. Trzeba nad tym popracować. Mnie czasami pytają, z którego rejonu Norwegii pochodzę. Dla mnie to komplement.